Amerykanie w przyspieszonym tempie uczą się oszczędzania paliwa. Zmieniają auta na mniejsze, częściej korzystają z transportu publicznego czy rowerów. Zaczęli też jeździć wolniej.
Ale paliwo drożeje w USA dużo szybciej niż w Europie nie tylko z powodu słabości amerykańskiej waluty. Benzyna dotychczas była bardzo tania, głównie z powodu niskich podatków: na Starym Kontynencie co najmniej połowę ceny paliwa stanowi danina dla fiskusa, w USA udział podatku jest dużo mniejszy. Podatek dla rządu federalnego od każdego galonu (3,78 l) benzyny dziś wynosi 18,4 centa. Do tego trzeba doliczyć podatki stanowe. W najdroższej Kalifornii to 45,5 centa za galon, najtaniej jest na Alasce - osiem centów. Łącznie więc udział podatku w cenie benzyny w USA to kwota od 26,4 centa do 63,9 centa na galonie - reszta to koszt surowca, rafinacji, marże sprzedawców, koszt transportu i inne opłaty - wyjaśnia "GW".
- Pod koniec lipca i w sierpniu może zacząć się histeria związana ze zbliżaniem się kolejnych huraganów - mówi "Gazecie" Tom Kloza, analityk Oil Price Information Service. Ponieważ żywioł każdorazowo zagraża wydobyciu ropy w Zatoce Meksykańskiej, na rynku ropy naftowej bardzo uważnie czyta się prognozy pogody.
Po najoszczędniejsze samochody u dilerów ustawiają się kolejki. Według Augie Valente, menedżera oddziału Toyoty w Hackensack w New Jersey na kupno Toyoty Prius, najoszczędniejszego auta hybrydowego na rynku, trzeba dziś poczekać w okolicach Nowego Jorku aż trzy miesiące. Kolejka wciąż się wydłuża i to nie tylko na Wschodnim Wybrzeżu. Wzrasta także sprzedaż innych oszczędnych modeli niehybrydowych, takich jak Honda Fit, Smart ForTwo czy Ford Focus. Konsumenci szerokim łukiem natomiast omijają dilerów sprzedających Jeepy, Hummery i inne auta sportowo-terenowe, co zmusiło producentów do ograniczenia ich produkcji - czytamy w "Gazecie".
Droga ropa drastycznie zmienia też codziennie przyzwyczajenia. Cathy D'Adetta z Rutheford (stan New Jersey) podobnie jak wielu Amerykanów zrezygnowała z jadania w restauracjach. - Każdy taki obiad to co najmniej jedno tankowanie - mówi "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Amerykańska lekcja oszczędności