Administracja w Waszyngtonie chce wymusić na firmach energetycznych większą dbałość o zagospodarowywanie terenów objętych koncesjami na poszukiwania i wydobycie węglowodorów. Ma temu służyć wyższa stawka opłat dzierżawnych.
- Zmiana warunków będzie lepiej gwarantowała, że zasoby państwa są opracowywane w odpowiednim czasie – uważa Michael Bromwich jeden z urzędników.
W czym problem? Amerykańskie i zagraniczne koncerny kupują koncesje i dzierżawią tereny roponośne, tyle że nic dalej się tam nie dzieje. A jeżeli już to bardzo powoli. Dzieje się tak, bo ponoszone opłaty dzierżawne są względnie niskie. Gdyby były wyższe koncerny szybciej starałyby się sprawdzić, czy warto w daną koncesję inwestować.
Nowa stawka minimalna 100 dolarów za dzierżawę jednego akra ma zmusić koncerny by te szybciej badały teren. Obecna to tylko 37,5 dol.
Z rezerwą to pomysłu Waszyngtonu odnoszą się firmy energetyczne. Ich zdaniem prace poszukiwawcze są coraz bardziej skomplikowane, co wydłuża okres prac. Idą one powoli bo to wymusza także prawo dotyczące ochrony środowiska, a nie z powodu „lenistwa” koncernów energetycznych – tłumaczą przedstawiciele branży naftowej.
SUBSKRYBUJ WNP.PL
NEWSLETTER
Wnp.pl: polub nas na Facebooku
Wnp.pl: dołącz do nas na Google+
Obserwuj Wnp.pl na Twitterze
RSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych
NAPISZ DO NAS