Plotki o naszym wycofaniu z Polski są nietrafione - mówi brytyjski gigant, który rozbuduje sieć, przy okazji depcząc po piętach Lotosowi.
- Po co mielibyśmy to robić? Polska postrzegana jest jako kraj sukcesu. Marka jest dobrze odbierana na rynku. Mamy przyzwoite wyniki. W ubiegłym roku BP Polska miał ponad 9 mld zł przychodów, a zysk netto wyniósł 248 mln zł. W tym roku liczymy na dalszy kilkuprocentowy wzrost - zapowiada Jerzy Brniak, prezes polskiego BP.
Przypomina także, że od początku lat 90. firma zainwestowała w Polsce około 800 mln USD. Większość pieniędzy poszła na budowę sieci stacji paliw. Ta będzie rozwijać się nadal, choć nie tak dynamicznie, jak kilka lat temu. BP mniej będzie też teraz inwestować we własne stacje. - Chcemy położyć nacisk na rozwój sieci stacji dilerskich, czyli prowadzonych przez ajentów - zapowiada cytowany przez "Puls Biznesu" szef BP.
Liczy też na wygraną w przetargu na budowę stacji przy autostradach. Nie będzie to jednak łatwe. W szranki stanęli wszyscy wielcy. BP myśli także o rozwoju usług pozapaliwowych, głównie o tworzeniu sieci kawiarni przy stacjach. Obecnie jest ich 112.
W 2007 r. liderem rynku pod względem liczby stacji nadal był Orlen (1897). Na drugim miejscu znalazł się Lotos (379). BP z 342 stacjami depcze mu po piętach. W innym rankingu Brytyjczycy już wyprzedzili spółkę z Pomorza. - W ubiegłym roku otworzyliśmy 20 stacji. W tym roku dynamika zostanie utrzymana - twierdzi prezes.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: BP: Brytyjczycy mocniej zakotwiczą w Polsce