Prezydent Lula Inácio da Silva we wtorek uroczyście rozpoczął wydobycie ropy naftowej z nowo odkrytych, przebogatych złóż ropy pod dnem Atlantyku. Za kilka lat mogą one uczynić z Brazylii potęgę naftową.
. - Nasze pokolenie ma szczęście. Dokonamy historycznego skoku - mówił. - Najważniejsze, żeby nie poprzestać na samej ropie, bo wszystkie kraje, które są uzależnione tylko od ropy, pozostają biedne.
Zapowiedział, że przyszłe bogactwo naftowe musi zostać użyte do likwidacji nędzy oraz spłaceniu historycznego długu - wykształcenia narodu. - Ropa będzie własnością wszystkich Brazylijczyków i odmieni ostatecznie oblicze naszego kraju - perorował rozentuzjazmowany.
Powody do euforii Brazylijczycy mają, ale czeka ich tytaniczny wysiłek. Ropa, która trysnęła wczoraj, pochodzi z pola naftowego Jubarte leżącego 1,3 km pod powierzchnią morza. Pozwoli ono na tłoczenie ok. 18 tys. baryłek ropy dziennie. Ale samo jest tylko małą częścią olbrzymich pokładów ropy - nazwanych już Tupi, Jupiter i Carioca - ciągnących się ok. 250 km wzdłuż południowych brzegów Brazylii. Szerokie na 80 km pola zawierają prawdopodobnie ok. 80 mld baryłek, czyli ponad pięć razy więcej niż dzisiejsze rezerwy brazylijskiej ropy, i mogą uczynić z Brazylii w ciągu kilku lat jednego z dziesięciu największych na świecie producentów i eksporterów tego surowca. To największe światowe znalezisko roponośne od 20 lat. Jego oszacowanie w listopadzie ub.r. wstrząsnęło opinią publiczną w Brazylii i rozpętało narodową debatę, jak najlepiej wykorzystać je do rozwoju kraju.
Ale dobrać się do skarbu będzie nadzwyczaj trudno. Najbogatsze złoże leży pod dnem oceanu na głębokości 7 km i będzie najgłębszym pokładem eksploatowanym na świecie. - Sięgamy tak głęboko, że lada dzień Petrobras na końcu wiertła wyciągnie nam Japończyka i będziemy mieli międzynarodowy skandal - dokazywał wczoraj prezydent Lula da Silva.
W ciągu czterech lat Petrobras przeznaczy na inwestycje ponad 110 mld dol., ale jego szefowie są pewni, że mogą one sięgnąć nawet 600 mld dol. Chociaż Petrobras to jedna z najwyżej cenionych za technologiczny poziom kompanii naftowych na świecie, szacuje się, że na dobranie się do nowych złóż jego sprawność nie wystarczy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Rząd brazylijski rozważa powołanie państwowego koncernu, który nadzorowałby eksploatację złóż. Byłby on właścicielem pól i ropy, a prywatnym koncernom odstępowałby zadanie jej wydobycia, przerobu i eksportu. W obecnym systemie eksploatacji właścicielami ropy są prywatne koncerny, które kupują to prawo na aukcjach, a później płacą państwu stałe opłaty eksploatacyjne oraz podatki.
Po okresie próbnych wierceń pierwsza komercyjna ropa popłynie ze złóż atlantyckich za dwa lata.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Brazylia na progu potęgi naftowej