Prezydent George Bush wezwał Kongres do zniesienia moratorium na eksploatację podmorskich złóż ropy naftowej i gazu ziemnego u wybrzeży USA, co zwiększyłoby produkcję tych surowców energetycznych.
"Kongres musi stawić czoło twardym realiom. Jeśli jego członkowie nie chcą pogodzić się z cenami benzyny na obecnym wysokim poziomie, nasz kraj musi produkować więcej ropy. Musimy zacząć już teraz" - powiedział Bush.
Z tzw. zewnętrznego szelfu kontynentalnego (ang. skrót: OCS), czyli złóż u wybrzeży Pacyfiku, Atlantyku i Zatoki Meksykańskiej, można - zdaniem ekspertów - wydobyć 18 miliardów baryłek ropy. Na początku lat 80. Kongres zabronił eksploatacji tych złóż ze względu na ochronę środowiska naturalnego.
Obecna demokratyczna większość na Kapitolu opowiada się za utrzymaniem moratorium. Bush jednak argumentował, że rozwinięte od lat 80. nowoczesne technologie umożliwiają wydobycie ropy w OCS bez naruszania rafy koralowej, szkód dla fauny i flory morskiej oraz bez niebezpiecznych wycieków ropy.
"Ze względu na te postępy techniki i drastyczny wzrost cen ropy, restrykcje Kongresu dotyczące wydobycia w OCS stały się przestarzałe i szkodliwe" - powiedział prezydent.
Oprócz moratorium Kongresu, istnieje jeszcze prezydencki zakaz wierceń przybrzeżnych wydany przez jego ojca, prezydenta George'a H.W. Busha (1989-1993), wydany w drodze dekretu. Bush powiedział, że uchyli ten zakaz, kiedy Kongres zniesie swoje moratorium.
Bush zaapelował także o zniesienie zakazu eksploatacji ropy w Krajowym Arktycznym Rezerwacie Przyrody na Alasce i w kilku innych miejscach na lądzie w USA.
Prezydent przyznał, że zniesienie restrykcji na wiercenia przybrzeżne nie przyniesie bynajmniej natychmiastowej obniżki cen benzyny - zwiększenie produkcji może zabrać nawet kilka lat. Jego zdaniem jednak nie ma prostych sposobów szybkiego naprawienia sytuacji.
Z podobnym apelem do Kongresu o zniesienie zakazu wierceń przybrzeżnych wystąpił poprzedniego dnia republikański kandydat na prezydenta w tegorocznych wyborach, senator John McCain. Poprzednio bronił on zakazu, czym zyskał popularność organizacji ochrony środowiska, ale naraził się koncernom naftowym.
McCain jednak nadal opowiada się za utrzymaniem restrykcji w rezerwacie przyrody na Alasce.
Jego demokratyczny rywal Barack Obama jest za utrzymaniem zakazu wierceń, także w zewnętrznym szelfie kontynentalnym. Według niego drogą do rozwiązania kryzysu energetycznego jest rozwijanie technologii produkcji nowych, alternatywnych źródeł energii, nieopartych na ropie naftowej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bush wzywa do uchylenia zakazu przybrzeżnych wierceń