Przejęcie Lotosu przez Orlen nie spowoduje żadnego zachwiania konkurencji na krajowym rynku paliwowym - przekonują byli menedżerowie płockiego koncernu.
- Byli menedżerowie PKN Orlen są zdania, że tym razem w końcu uda się sfinalizować przecięcie Lotosu przez Orlen.
- Janusz Wiśniewski ma nadzieję, że nie jest to jedynie pretekst do finansowania energetyki jądrowej.
- W ocenie Macieja Szozdy włączenie Lotosu w skład grupy kapitałowej Orlenu nie doprowadzi do zachwiania konkurencji na krajowym rynku paliwowym.
- Od ponad 16 lat jestem zwolennikiem tej fuzji i mam nadzieje, że wreszcie uda się ją przeprowadzić. Być może tym razem wzbudzi ona mniej emocji lokalnych poprzez jasną politykę informacyjną i rzeczowe analizy. Obie firmy są istotnymi płatnikami podatków pośrednich do budżetu państwa i nadal będą mieć wpływ na finansowanie rozwoju lokalnych społeczności - mówi w rozmowie z WNP.PL Janusz Wiśniewski, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej i były wiceprezes PKN Orlen.
Czytaj też Robert Gwiazdowski: głównym celem przejęcia Lotosu przez Orlen są potrzeby budżetowe.
Według niego to szansa na przerwanie wielomiliardowego marnotrawstwa w nieskoordynowanych wydatkach, szczególnie w projektach wydobywczych, inwestycyjnych i akwizycyjnych. - Tylko naiwni mogą wierzyć w konkurencję cenową tych firm na rynku hurtowym, bo Orlen jest liderem rynku i pozostali gracze handlują poniżej ceny Orlenu, a i tak prawie jedna trzecia paliw zużywanych w Polsce pochodzi z importu - przekonuje Janusz Wiśniewski. - Połączone kapitałowo firmy utworzą co najwyżej średniej wielkości organizm w skali europejskiej, bez większego wpływu na rynek.
Janusz Wiśniewski jest zdania, że obie spółki mają blade pojęcie o innowacyjności i nie nadążają za światowymi trendami rozwojowymi. - Szkoda, że fuzja ma nastąpić w okresie długo oczekiwanego spadku marż rafineryjnych, ale być może to pogłębi jej racjonalność - dodaje były wiceszef Orlenu.
- Oby się nie okazało, że ta decyzja akcjonariuszy to tylko pretekst dla finansowania energetyki jądrowej, podczas gdy Orlen i Lotos słabo radzą sobie z energetyką konwencjonalną, a wcale z niekonwencjonalną. To już lepiej żeby jedynym jej powodem pozostała chęć zwiększenia wpływów do budżetu państwa - zastrzega Janusz Wiśniewski.
Czytaj również Jarosław Kaczyński miał rację. Daniel Obajtek może wszystko.
O zaskoczeniu decyzją w sprawie przejęcia akcji Lotosu przez Orlen nie może być mowy także zdaniem Macieja Szozdy, obecnie prezesa Unimotu, a wcześniej m.in. dyrektora wykonawczego ds. sprzedaży detalicznej w PKN Orlen i wiceprezesa Grupy Lotos.
- Ta transakcja nie wpłynie na ograniczenie konkurencji na polskim rynku, bo tej fuzji rynek spodziewa sie od lat. Byłbym hipokrytą, gdybym teraz wypowiadał sie przeciwko niej, skoro wcześniej w Orlenie dwukrotnie sam uczestniczyłem w próbie doprowadzenia do niej - powiedział.
Jego zdaniem może być nawet tak, że UOKiK w ogóle nie zajmie się ta sprawą, bo nie mówimy przecież o faktycznej fuzji, a jedynie włączeniu Lotosu w skład grupy kapitałowej Orlen. Natomiast jeżeli pojawią sie zalecenia związane z pozbyciem się części stacji paliw, to zdaniem Macieja Szozdy obu koncernom wystarczy przez rok lub dwa nie odnawiać kończących sie umów franczyzowych.
- Z naszych wyliczeń wynika, że Orlen wraz z Lotosem co roku powinny odnawiać około 100 umów franczyzowych. Wystarczy, że ich nie odnowią, a na rynku znajdzie się spora liczba stacji możliwych do przejęcia przez pozostałe sieci - przekonuje Maciej Szozda.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Byli menedżerowie Orlenu o przejęciu Lotosu