Na razie paliwa tanieją głównie w hurtowniach. Masowe obniżki na stacjach zaczną się dopiero za kilka dni. Niektórzy dystrybutorzy chcą jak najdłużej utrzymać wysokie ceny, by zwiększyć marże.
Na surowcowych giełdach za baryłkę ropy płacono wczoraj nawet 122,94 dol., o blisko 25 dol. mniej niż 11 lipca, kiedy ropa ustanowiła rekord wszech czasów - 147,27 dol. Zdaniem analityków o powrocie na ścieżkę wzrostu w najbliższym czasie raczej nie ma mowy.
W ślad za kursami naftowych kontraktów podążają hurtowe ceny paliw. Właściciele stacji zaopatrujący się u lidera PKN Orlen płacą o ponad 200 zł mniej na każdym metrze sześciennym popularnej benzyny Eurosuper 95. Spadki cen w hurcie nie oznaczają jednak automatycznych obniżek cen na stacjach. "Utrzymując ceny detaliczne na niezmienionym poziomie, właściciele niektórych stacji zwiększają marże, które przez wiele miesięcy były na bardzo niskim poziomie. Należy jednak oczekiwać, że w ciągu najbliższych dni ceny spadną nawet o kilkanaście groszy" - jest zdania Szymon Araszkiewicz z e-petrol.pl.
Jak wynika z sondy "WSJ Polska", średnio co druga stacja benzynowa nie obniżyła cen proporcjonalnie do spadków stawek w hurtowniach. Różne strategie cenowe obserwuje się nie tylko w obrębie jednej sieci, ale również stacji tych samych marek w jednym mieście.
Taniejąca ropa sprawi, że zyski PKN Orlen i Grupy Lotos gwałtownie spadną. Jak to możliwe? Dzięki przyjętej metodzie szacowania wartości zapasów ropy, w sytuacji gdy jej cena rośnie, koncerny dostają olbrzymią, lecz wirtualną premię po stronie zysków. Choć wyniki polskich koncernów za II kwartał nie są jeszcze znane, analitycy szacują, że z tego tytułu zysk segmentu rafineryjnego PKN Orlen będzie większy o 800-1000 mln zł.
W sytuacji gdy od 11 lipca ceny ropy spadają, należy się spodziewać, że dane za trzeci kwartał będą rozczarowujące - pisze "Wall Street Journal Polska".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ceny paliw wreszcie zaczną spadać