Wygląda na to, że normy emisji powoli zabijają diesla. Będzie to jednak śmierć segmentowa i regionalna - dotyczy przede wszystkim samochodów osobowych i państw rozwiniętych, które wysoko zawieszają poprzeczkę emisji spalin. Jest jednak spora część zastosowań, które na razie wybiorą moc i oszczędność diesla.
Klienci zdają się potwierdzać słuszność tego trendu - odwrót od diesli trwa, choć nie jest to szczególnie gwałtowna zmiana. Według danych European Automobile Manufacturers Association udział diesli w zachodnioeuropejskim rynku aut osobowych rósł od lat 90. Ubiegłego wieku, z niewielkim tąpnięciem w roku 2009. Szczyt popularności tego napędu to rok 2011, kiedy wyniósł on 55,7 proc. Potem zaczął się spadek, choć afera Volkswagena wybuchła dopiero jesienią 2015, a ujawnienie udziału w procederze fałszowania testów także innych marek to kolejne miesiące. W roku 2015 diesle stanowiły 51,6 proc. rynku nowych aut, silniki benzynowe 43,7 proc. W ubiegłym roku udział diesli spadł do 49,5 proc., podczas gdy silników benzynowych wzrósł do 45,8 proc. Udział aut z napędami alternatywnymi utrzymuje się na poziomie 4,7 proc.
Podobnie dzieje się w Polsce. W ubiegłym roku udział diesli w rynku spadł do 31,6 proc., a silników benzynowych się powiększył do 64,3 proc. Największy skok zanotowały hybrydy, których sprzedano o ponad trzy czwarte więcej niż rok wcześniej, ale ich udział w rynku nadal jest niewielki - sięga 2,4 proc.
W dalszej części artykułu:
- Czy samochody elektryczne szybko zastąpią diesle?
- Jakie nowe zastosowania dla silników na olej napędowy?
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Diesle jeszcze pociągną