Rok 2017 powinien stać pod znakiem kontynuacji dywersyfikacji dostaw ropy do krajowych rafinerii. Na razie trudno jednak wyrokować, jak zachowają się Rosjanie, a to właśnie od nich zależy w tej sprawie więcej, niż mogłoby się wydawać.
Nieoficjalnie wiadomo, że strona rosyjska ma duży interes w tym, żeby utrzymywać wysoki poziom tłoczeń rurociągiem „Przyjaźń”, szczególnie rurociągiem pomorskim w kierunku północnym, czyli do Gdańska. O ile w latach 2012-2015 ten kierunek praktycznie nie funkcjonował, to już w minionym roku Naftoport wyeksportował w sumie ok. 1,2 mln ton rosyjskiej ropy, dostarczonej do Gdańska właśnie rurociągiem pomorskim. To jakieś 13 proc. wszystkich przeładunków ropy w 2016 roku. Powód wydaje się bardzo prosty: jeżeli tym rurociągiem ropa tłoczona jest na północ, to nie może być jednocześnie pompowana na południe, do Płocka i rafinerii niemieckich. Tym samym to dla Rosjan najprostszy sposób na obronę przed konkurencyjnymi dostawami do Polski z innych kierunków.
A tych jest już co najmniej kilka. W 2016 roku udział ropy innej niż rosyjska w przerobie gdańskiej rafinerii Grupy Lotos oscylował wokół 25 proc., podczas gdy jeszcze kilka lat temu dostawy rosyjskiego surowca znacząco przekraczały 90 proc. wsadu rafinerii. Z kolei PKN Orlen podpisał w maju 2016 r. pierwszy w historii spółki kontrakt terminowy z dostawcą z rejonu Zatoki Perskiej, na mocy którego Saudi Aramco, największy światowy producent ropy, dostarcza do rafinerii grupy, przede wszystkim do Płocka, średnio 200 tys. ton surowca miesięcznie. Umowa została niedawno przedłużona na cały 2017 roku.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa
regulamin.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
FORUM TYMCZASOWO NIEDOSTĘPNE
W związku z ciszą wyborczą dodawanie komentarzy zostało tymczasowo zablokowane.