Nie można wykluczyć, że polska firma paliwowa będzie szukać partnera kapitałowego do litewskiej rafinerii Możejki - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Jacek Krawiec, prezes Zarządu PKN Orlen.
Prezes uspokaja także, że w razie problemów z dostawami rurociągiem Orlen w dowolnym momencie może importować surowiec do głównej rafinerii w Płocku drogą morską. - Jeśli pozwolą na to finanse Rosji, to rurociąg do Primorska powstanie najwcześniej ok. 2012 r. - dodał w wywiadzie.
Na pytanie, czy pojawią się nowi dostawcy ropy dla Orlenu, prezes zapewnił, że koncern chce utrzymać dotychczasową strukturę zaopatrzenia w surowiec, czyli 80 proc. odbierać na podstawie umów długoterminowych, ale trzyletnie częściowo chce zastąpić krótszymi - rocznymi lub kwartalnymi.
Zapytany o zaopatrzenie Możejek, prezes Krawiec odpowiedział, że dla Orlenu najważniejsze jest usprawnienie logistyki: uzyskanie kontroli operacyjnej nad terminalem Kłajpedos Nafta oraz transportu ropy do Możejek i przesyłu produktów, czyli kwestia budowy rurociągów paliwowego i naftowego między Możejkami a Butyngą i Kłajpedą.
- Jeśli nie osiągniemy większej efektywności w zakresie logistyki ropy i produktów, to trzeba będzie jej szukać gdzieś indziej, czyli zamrozić wydatki inwestycyjne w Możejkach i znacznie zredukować zatrudnienie - wyjaśnia w dzienniku Krawiec.
- Jeśli efektywność rafinerii w Możejkach nie wróci do poziomu z przeszłości, to będziemy musieli radykalnie ciąć koszty, przyśpieszając m.in. redukcję zatrudnienia, która i tak jest konieczna. Inna kwestia to oczekiwania strony litewskiej dotyczące wykupienia przez Orlen reszty akcji Mażeikiu Nafta, które wykraczają poza zapisy z umowy, a są dla nas zaskakujące i nie do końca zrozumiałe - dodaje prezes.
Inwestycja w Możejkach ma swoje uzasadnienie strategiczne. Gdyby kontrolował ją ktoś inny, to mogłoby mieć negatywny wpływ na nasz rynek paliwowy i pozycję Orlenu. Ale w obecnej sytuacji - recesji na świecie, szukania oszczędności i ograniczenia planów inwestycyjnych - nie można wykluczyć, że będziemy zmuszeni do szukania dla tej inwestycji partnera - mówi w "Rz" prezes Olrenu.
Zapytany o sprzedaż Anwilu, prezes potwierdził, że obecnie zainteresowanie spółką będzie mniejsze, a najtrudniejsza sytuacja czeka koncern w tym półroczu. Dlatego też Orlen chce dokonać transakcji w drugim półroczu, ale główny warunek to satysfakcjonująca cena za Anwil.
Prezes w wywiadzie podkreślił również, że w bieżącym roku konieczne będą oszczędności w wydatkach inwestycyjnych - i nie chodzi o wyeliminowanie projektów, ale o odsunięcie ich w czasie. Druga kwestia to oszczędności kosztów operacyjnych.
Zapytany o groźbę wrogiego przejęcia, prezes uspokoił, że obecnie nie ma żadnych sygnałów, które by na taki zamiar wskazywały. - Poza tym takie działania w sektorze naftowym nie mają sensu, bo Skarb Państwa ma różne możliwości utrudnienia życia niechcianemu inwestorowi - uspokaja w "Rz" Krawiec.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jacek Krawiec, Orlen: wrogie przejęcie nam nie grozi