Międzynarodowe konsorcjum, które eksploatuje jedno z największych pól naftowych w Kazachstanie, musi zapłacić 609 mln dolarów kary.
Tym razem jednak koncerny tworzące konsorcjum Tengizchevroil na zmniejszenie kary raczej nie mogą liczyć, bo władze kazachskie w ostatnich tygodniach znacznie zaostrzyły politykę wobec zagranicznych inwestorów działających w sektorze naftowym. I zaczęły bardziej skrupulatnie kontrolować, czy wypełniają zobowiązania ujęte w koncesjach na poszukiwania i wydobycie złóż, zwłaszcza te związane z ochroną środowiska.
Na dodatek ostatnio coraz częściej w Kazachstanie mówi się o potrzebie zwiększenia udziałów narodowych firm w dużych projektach wydobywczych - wyjaśnia "Rz".
Już wkrótce skutki tej polityki zapewne boleśnie odczuje także inne międzynarodowe konsorcjum, któremu przewodzi włoski potentat Eni. Od kilku lat przygotowuje ono do wydobycia złoże Kaszagan na północnym wybrzeżu Morza Kaspijskiego. Zdaniem ekspertów, to najbogatsze złoże, jakie odkryto na świecie w ciągu ostatnich 30 lat.
Jednak termin rozpoczęcia produkcji jest wciąż przesuwany, a koszty gwałtownie wzrosły - z planowanych początkowo 57 mld do 136 mld dolarów obecnie. Kazachski minister energetyki Sauat Mynbajew zapewniał ostatnio, że władze w Astanie liczą na kompromisowe rozwiązanie problemu, mogą się jednak domagać nawet 10 mld dolarów rekompensaty - czytamy w dzienniku.
"Rzeczpospolita" nie wyklucza też, że zamiast wpłacać pieniądze do państwowej kasy, konsorcjum odstąpi kazachskiej firmie państwowej KazMunaiGaz więcej udziałów w projekcie Kaszagan.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kazachski rząd karze zachodnich inwestorów naftowych