Linda Zarda Cook, wiceprezes Royal Dutch Shell, ma największe szanse na to, aby zostać nowym szefem brytyjsko-holenderskiego koncernu – drugiego na świecie w branży paliw
Obecny prezes Shella Jeroen van der Veer odejdzie z koncernu dopiero w czerwcu przyszłego roku. Takie wyprzedzenie w poszukiwaniu następcy jest jednak w wielkich koncernach naturalne. Chodzi o to, aby nie wprowadzać nerwowości na rynek.
Na razie 47-letnia Amerykanka jest prezesem Shell Gas & Power. Jej dział nie jest największy w firmie, ale ma strategiczne znaczenie i przyszłość, ponieważ popyt na gaz skroplony rośnie o 10 proc. rocznie. „Forbes” umieścił ją na 11. miejscu najbardziej wpływowych kobiet na świecie, „Fortune” jeszcze wyżej – na 4.
Nie ma jej jednak na szczytach rankingów najlepiej opłacanych menedżerów, chociaż zyski, jakie przynosi Gas & Power, wyniosły w ubiegłym roku 2,2 mld dolarów przy przychodach 9,6 mld dol. Zarobki Cook wynoszą niespełna 3 miliony dol. rocznie ze wszystkimi dodatkami - pisze "Rzeczpospolita".
Do objęcia stanowiska prezesa jest przygotowana. Skończyła wydział inżynierii naftowej na Uniwersytecie Kansas. I jako inżynier rozpoczęła karierę zawodową w Shellu w Houston w USA 28 lat temu. Szybko awansowała w amerykańskich strukturach firmy.
W USA jest uznaną specjalistką od zarządzania. Z tego powodu znalazła się również w radzie dyrektorów koncernu lotniczego Boeing.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kobieta będzie rządzić naftowym gigantem?