Za niespełna półtora roku skończą się duże kontrakty na dostawy ropy i gazu do Polski ze Wschodu. Polskie firmy importujące surowce znalazły się w bardzo trudnej sytuacji negocjacyjnej, bo Rosja ma nowe możliwości sprzedaży.
Wszystko wskazuje na to, że polskim firmom nie będzie łatwo wynegocjować nowe umowy.
O tym, że rosyjscy dostawcy coraz skuteczniej grają na rynku ropy i gazu, przekonało się już kilka krajów. W ubiegłym tygodniu rosyjska spółka paliwowa Tatnieft, jeden z głównych dostawców ropy z Rosji do Czech, zmniejszył przesył surowca do tego kraju. Sprzedawana dotąd naszym południowym sąsiadom ropa trafiła do Turcji za lepszą cenę.
- Sytuację mamy już opanowaną, zabezpieczyliśmy brakujące ilości poprzez import drogą morską z Triestu - mówi Dawid Piekarz, rzecznik PKN Orlen, do którego grupy pośrednio należy Ceska Rafinerska.
-Szykuje się niebezpieczna gra, a u nas nikt się tym nie zajmuje. Rosjanie mają alternatywę - lepsza infrastruktura pozwala im przesuwać nadwyżki surowców tam, gdzie mogą zarobić więcej. Wiosną 2009 r. ma być uruchomiony ropociąg Wschodnia Syberia-Ocean Spokojny. Nacisk na eksport surowców z Rosji na zachód maleje - mówi Andrzej Szczęśniak.
Zmniejszenie dostaw rosyjskiej ropy i gazu rurociągami Przyjaźń i Jamał-Europa zmuszało już niemieckie, czeskie, litewskie, węgierskie i polskie firmy do godzenia się na wyższe ceny ropy rosyjskiej bądź szukania alternatywnych dostawców, co również wiązało się z wyższymi kosztami zakupu surowca - pisze "Gazeta Prawna".
Zdaniem ekspertów polskie koncerny powinny już prowadzić negocjacje w sprawie kontraktów.
- W związku z tym, że kontrakt wygasa z końcem grudnia 2009 r., nie ma jeszcze konkretnych negocjacji na temat kolejny umów na dostawy ropy - mówi Marcin Zachowicz, rzecznik Lotosu.- Nie udzielamy informacji na ten temat - mówi rzecznik PKN Orlen.
Tylko Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo przyznaje, że negocjuje, ale nie zdradza szczegółów.