Naftowa drożyzna na świecie może najpierw podnieść nam ceny na stacjach benzynowych i opłaty za ogrzewanie mieszkań olejem opałowym, a za kilka miesięcy wywindować rachunki za gaz
Od początku roku surowiec ten na świecie zdrożał już prawie o jedną trzecią. Za baryłkę ropy Brent z Morza Północnego z dostawą w październiku liczono w środę na zamknięcie giełdy w Londynie 77,68 dol., o 1,7 proc. więcej niż we wtorek. Cena rosyjskiej ropy Urals, którą kupują głównie polskie rafinerie, na rynku natychmiastowych dostaw w Europie Północnej wzrosła w środę o 1,51 dol., do 74,5 dol. za baryłkę - wylicza dziennik.
Skąd ta drożyzna? Na świecie ciągle istnieją obawy przed niedoborem ropy naftowej. W USA nastał np. okres huraganów. Najpierw lękano się, że platformy na polach naftowych w Zatoce Meksykańskiej zniszczy huragan "Felix", a teraz w tym rejonie grasuje kolejny - "Humberto".
Obawy o stabilność dostaw energii z Meksyku spotęgowały w tym tygodniu zamachy na gazociągi i ropociągi w tym kraju zorganizowane przez lewicową organizację Ludowa Armia Rewolucyjna - wyjaśnia "GW".
Od cen ropy i paliw płynnych zależą też ceny gazu. Tyle że reagują one z opóźnieniem od sześciu do dziewięciu miesięcy na zmiany cen oleju napędowego i mazutu. Rzecznik Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Tomasz Fill powiedział nam, że gazowy koncern jeszcze analizuje wpływ obecnych zmian na rynku paliw ropopochodnych na wzrost kosztów importu gazu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Konsumenci odczują naftową drożyznę