Narastają kontrowersje wokół 150 mln kredytu w państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego dla kontrolowanej przez Ryszarda Krauzego spółki Petrolinvest na poszukiwanie złóż ropy w Rosji i Kazachstanie.
W rzeczywistości w tym czasie Petrolinvest, spółka kontrolowana przez Krauzego, podpisał umowę tylko z PKO BP. Ten bank dopiero cztery miesiące później, po debiucie spółki na giełdzie, odstąpił połowę kredytu BGK (to bank, który realizuje główne programy finansowe państwa) - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
"Dziennik" podkreślił, że Petrolinvest dostał pożyczkę z BGK za kadencji prezesa Ireneusza Fąfary. W latach 2003-06 odpowiadał on w zarządzie ZUS za komputeryzację prowadzoną przez Prokom Software, czyli firmę kontrolowaną przez Krauzego (tyle że umowę z Prokomem ZUS podpisał przed przyjściem Fąfary).
Gazeta cytowała jednak także rzecznika BGK Radosława Żuka, który powiedział, że procedura przygotowania wniosku o kredyt dla Petrolinvestu do rozpatrzenia przez organy banku została zakończona 24 maja, jeszcze przed powołaniem zarządu kierowanego przez Fąfarę. To sugerowało, że kredyt szykował już poprzedni zarząd BGK, którym kierował Wojciech Kuryłek. Podał się on do dymisji 23 maja.
- Do czasu złożenia rezygnacji przez kierowany przeze mnie zarząd BGK żadne decyzje dotyczące kredytu dla Petrolinvest nie były podejmowane przez kompetentne do tego organy banku - podkreśla na łamach "GW" Wojciech Kuryłek, wskazując, że przyznawanie tak dużych pożyczek wymaga decyzji komitetu kredytowego centrali BGK i zarządu.
Biuro informacji BGK poinformowało dziennik, że te kluczowe decyzje rzeczywiście zapadły po dymisji Kuryłka. Komitet kredytowy wydał pozytywną rekomendację 29 maja, a 5 czerwca zapadła pozytywna decyzja zarządu.
Ale jednocześnie BGK poinformował "GW", że już 17 maja, jeszcze za kadencji poprzedniego zarządu, skierowano do komitetu kredytowego formalną pozytywną opinię o kredycie dla Petrolinvestu. Kuryłek zapewnił, że nie wiedział o tym.
Według BGK prezes Kuryłek na przełomie marca i kwietnia przebywał w Kazachstanie, "gdzie zapoznawał się z funkcjonowaniem rynku paliwowego". Nazajutrz po tej wizycie PKO BP formalnie zaprosiło BGK do udziału w konsorcjum kredytującym Petrolinvest.
Kuryłek zaprzecza w dzienniku: - Towarzyszyłem w wizycie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Kazachstanie. To nie miało nic wspólnego z kredytem dla Petrolinvestu.
Zdaniem "Dziennika" to ryzykowny kredyt. Ale dla banku głównym ryzykiem byłoby kiepskie jego zabezpieczenie.
W prospekcie emisyjnym Petrolinvestu można przeczytać, że zabezpieczeniem 300 mln zł kredytu są m.in. hipoteki do 195 mln zł i 65 mln dol. na nieruchomościach spółek grupy Prokom oraz aktywa finansowe Prokom Investments. Czy to dobre zabezpieczenie? Wojciech Kuryłek nie chciał się wypowiadać na ten temat, tłumacząc to tajemnicą bankową.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kontrowersje wokół kredytu dla naftowej spółki Krauzego