Kanadyjska spółka polskiego biznesmena rozpoczyna wiercenia na dwóch kontynentach. Czy jeden z najbogatszych Polaków zostanie szejkiem naftowym? Wiele na to wskazuje.
Loon Energy jest właścicielem kilku koncesji naftowych na kilku kontynentach (patrz tabela). W Brunei, Syrii, Kolumbii czy Peru trwają przygotowania do rozpoczęcia (w tym i przyszłym roku) prac wiertniczych. We wszystkich wymienionych krajach powierzchnia objęta pracami poszukiwawczymi pozwala mówić o milionach czy wręcz miliardach baryłek ropy, a Loon przypadną setki milionów baryłek. Dla porównania: PKN Orlen przerabia w Polsce rocznie około 90 mln baryłek.
- To są wstępne szacunki. Mogą zostać zweryfikowane zarówno w górę, jak i w dół. Najbardziej obiecujące są złoża w Brunei. Rywalizację o koncesję wygraliśmy z dziesięcioma firmami. Mamy tam silnego lokalnego partnera - QAF, największą prywatną spółkę w Brunei, zarządzaną przez księcia Mohammeda Bolkiaha, ministra spraw zagranicznych Brunei oraz najstarszego syna sułtana Brunei. Dodatkowo, silny zagraniczny partner, Nations Energy, zapewni finansowanie pierwszego etapu wierceń wartego 20,5 mln USD - mówi "Pulsowi Biznesu" Dariusz Mioduski, prezes Kulczyk Investment House.
Koncesja należąca do Loon obejmuje blisko połowę obszaru sułtanatu. Elektryzujące jest to, że w listopadzie 2007 r. - zaledwie 800 m od granicy bloku L należącego do Loon - potwierdzono bardzo duże nowe złoża gazu.
- To nie oznacza, że sukces mamy w kieszeni, ale napawa sporym optymizmem. Zresztą podobną sytuację mamy w kilku innych krajach, m.in. w Kolumbii i Peru - wyjaśnia Manoj Narender Madnani, dyrektor zarządzający Kulczyk Investment House i członek rady dyrektorów Loon Energy.
Dlaczego Jan Kulczyk postawił na ropę i gaz? - To proste. Sektor energetyczny jest bardzo perspektywiczny ze względu na rosnące zapotrzebowanie na ropę i gaz oraz topniejące światowe zasoby - mówi Dariusz Mioduski. A dlaczego Loon Energy? - To była okazja. Kupiliśmy niedoszacowaną spółkę, posiadającą potencjalnie bardzo ciekawe aktywa naftowe. Zainwestowaliśmy w Loon Energy trzydzieści parę milionów dolarów. Jeśli znajdziemy ropę, kapitalizacja wzrośnie lawinowo - twierdzi prezes KIH.
Jest jeszcze coś, co zadecydowało o zakupie Loona. - W tej firmie pracuje grono wybitnych specjalistów. Tim Elliott, prezes Loon, był częścią zespołu, który zbudował potęgę kanadyjskich naftowców - rodziny Lundin. Jock Graham, wiceprezes Loon, pracował dla Chevron i rodziny Lundin. Norm Holton, przewodniczący rady nadzorczej Loon, ma 35-letnie doświadczenie i jest wysokiej klasy specjalistą szanowanym na rynku ropy i gazu w Kanadzie. Gary King, jeden z niezależnych dyrektorów Loon, prezes Giełdy Towarowej w Dubaju, jest guru światowych analityków naftowych. To tylko kilka nazwisk - zapewnia Dariusz Mioduski.