Rosjanie obiecują ekspansję. Chcą mieć więcej niż zapowiadane wcześniej 300 obiektów. Łatwo nie będzie - mówią eksperci.
- Na tym plany Łukoila się nie kończą - informuje Władimir Zander, zastępca dyrektora generalnego Łukoil Polska. Konkretów nie ujawnia, podkreślając tylko, że rocznie spółka przeznacza na rozwój polskiej sieci "dziesiątki milionów dolarów".
Na razie rozwój liczebny sieci koncernu przypomina bardziej jadący walec niż sportowe coupé. W tym roku zwiększy się jedynie o 10 placówek. - Będziemy kupować już działające stacje, ruszą też zbudowane od podstaw - mówi przedstawiciel rosyjskiego koncernu.
Jeśli sieć miałaby się rozwijać co roku w tym tempie, to dojście choćby do poziomu 300 stacji ciągnęłoby się blisko 20 lat. Jedyną metodą przyspieszenia pozostają zakupy. Rok temu Łukoil mówił, że kupi nawet 200 stacji. Na razie transakcje finalizowane są bardzo powoli. Także eksperci są sceptyczni co do szans szybkiego rozwoju poprzez duże akwizycje - napisał "PB".
- Nie sądzę, aby Łukoilowi udało się dokonać jakiegoś jednorazowego, dużego zakupu. Rynek jest bardzo skonsolidowany i na razie nie widać chętnych do pozbywania się sieci. Także wśród prywatnych operatorów nie ma szans na zakup za jednym zamachem na przykład kilkunastu stacji. Pozostaje więc raczej powolny wzrost organiczny - powiedział "Pulsowi Biznesu" Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert paliwowy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Łukoil chce więcej stacji paliw