Rosyjski Łukoil coraz agresywniej rozwija w Polsce sieć stacji paliw. Jej budowę rozpoczęto od przejęcia 83 stacji JET, uzupełniając kilkoma zakupami od BP. Teraz przyszedł czas na dalsze wzmacnianie pozycji przez przejmowanie niezależnych stacji.
- Sytuacja wielu niezależnych stacji jest tak zła, że sami wiszą u klamki Rosjan. Właściciele sami garną się do Łukoilu, bo na razie tylko on chce kupować. Ja sam miałem do wyboru poddać się egzekucji komornika lub sprzedać stację Rosjanom. Wybrałem to drugie - mówi "PB" właściciel prywatnej stacji.
Przedstawiciele Łukoilu nie chcą komentować tych informacji. - Więcej o naszym rozwoju i stanie zaawansowania strategii będziemy mogli powiedzieć w drugim półroczu - ucina na łamach dziennika Władimir Jatrow, odpowiedzialny za kontakty z mediami w Łukoil Polska.
Nieoficjalnie w Łukoilu przyznają jednak, że rynek niezależnych stacji w Polsce (obok zakupów od koncernów) jest bardzo atrakcyjny. Zastrzegają jednak, że na razie deklarowana na początku liczba 100 stacji na koniec tego roku (wraz ze stacjami kupionymi już od JET i BP) pozostaje aktualna. Nie potwierdzają liczby stacji kupionych od prywatnych właścicieli - czytamy w "PB".
Nie chcą też ujawnić, ile stacji Łukoil ma obecnie w Polsce. Wcześniej Władimir Zander, zastępca dyrektora generalnego Łukoil Polska, zapowiadał, że za kilka lat firma będzie miała 300. 200 z nich Rosjanie chcieli kupić.
Wiele emocji budzą obawy o to, że Rosjanie będą prowadzić agresywną politykę cenową, czyli zaniżać ceny. - Nie stwierdziliśmy, by Łukoil prowadził politykę dumpingową. Docierają jednak do nas sygnały z kraju, że lokalnie Rosjanie utrzymują bardzo niskie ceny. Na razie obserwujemy rynek i zachowania koncernu. Gdyby wydarzyło się coś niepokojącego, będziemy interweniować - mówi w "PB"Halina Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Zobacz także: Plany Łukoila są ambitne, ale realistyczne
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Łukoil rozwija sieć w Polsce