Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew objął władzę, obiecując wspieranie rządów prawa. Najwyższy czas, aby to zrobił w ostrym sporze pomiędzy BP a jego rosyjskimi partnerami wokół wartego 30 mld USD wspólnego przedsięwzięcia naftowego TNK-BP.
Na pierwszy rzut oka, partnerzy podzielili się w sprawie zarządzania TNK-BP, przy czym strona rosyjska zarzuca BP nieudolność, między innymi zwlekanie ze zredukowaniem liczebności kosztownego personelu zagranicznego. Jednak w rzeczywistości wygląda to na spór o kontrolę pomiędzy BP, którego udział wynosi 50 procent, a czwórką oligarchów, do której należy druga połowa.
Być może oligarchowie reagują na próby BP zawarcia porozumienia o współpracy z Gazpromem, obawiając się, że mogłoby to prowadzić do przejęcia ich udziałów w TNK-BP przez ten państwowy koncern gazowy. Oligarchowie mogliby także chcieć wyprzeć BP przed zawarciem własnego porozumienia z Gazpromem. A może nawet chcieliby pominąć zarówno BP, jak i Gazprom i nawiązać współpracę z Rosnieftem, państwową firmą naftową kierowaną przez Igora Sieczina, wicepremiera u boku Putina.
Uprawnione jest, aby udziałowcy energicznie dążyli do realizacji swych celów. Biznes, a zwłaszcza biznes naftowy, nie jest dla wiotkich kwiatuszków. Ale nie jest w porządku, gdy któraś ze stron próbuje wciągać władze do swej kampanii. W tym tygodniu urzędnicy miasta Moskwy zgodzili się na wydanie 71 zezwoleń na pracę dla zagranicznego personelu TNK-BP, czyli nieco więcej niż chcieli oligarchowie, lecz mniej niż połowę ze 150, o które zwróciło się BP. Decyzję wydano tak późno, że nawet pracownicy objęci limitem zezwoleń nie mają czasu na uzyskanie nowych wiz przed wygaśnięciem w tym miesiącu ważności wiz wszystkich zagranicznych pracowników TNK-BP. Już wcześniej sąd nie zgodził się na zatrudnienie w TNK-BP 148 pracowników BP. Wkrótce BP zacznie tracić swoją pozycję w tym przedsięwzięciu.
Miedwiediew oświadczył, że państwo nie ma nic wspólnego z tym sporem i że wykorzystywanie instytucji państwowych w konfliktach korporacyjnych jest "nielegalne". Jednak deklaracja, choćby złożona w najlepszej wierze, nie wystarczy. Jasne jest, że funkcjonariusze państwowi interweniowali w mającej kluczowe znaczenie kwestii zezwoleń na pracę i wiz. Moskiewscy biurokraci nie podjęliby działań bez poparcia swoich zwierzchników. Nie wydaje się, aby BP było celem skoordynowanego spisku Kremla. Może jednak być ofiarą wewnętrznych walk o władzę w administracji, które są w stanie wykorzystywać partnerzy BP.
Jakakolwiek nie byłaby prawda, Miedwiediew musi wznieść się ponad ten zgiełk i spełnić swą obietnicę egzekwowania rządów prawa. Jeśli tego nie uczyni, ucierpi na tym reputacja Rosji u zagranicznych inwestorów. I to samo dotyczyć będzie nadziei na stworzenie sprawiedliwego i przejrzystego porządku prawnego.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Miedwiediew musi zadziałać w sporze z BP