Władze litewskiej rafinerii Mażeikiu Nafta (Możejek), zarządzanej przez polski koncern PKN Orlen, nie wiedzą nic o tym, by w gabinecie jednego z szefów przedsiębiorstwa znaleziono aparaturę podsłuchową - powiedział w piątek rzecznik prasowy rafinerii Jacek Komar.
Również litewski rząd nic nie wie na ten temat. W piątek minister gospodarki Vytas Navickas poinformował dziennikarzy, że zamierza wyjaśnić sprawę z władzami rafinerii.
Jak informuje w piątek "Dziennik", szpiegowska pluskwa została wykryta w listopadzie, w pomieszczeniu, w którym rezyduje wicedyrektor rafinerii Albertas Gimbutas. To jedna z kluczowych postaci w kierownictwie przedsiębiorstwa. W ostatnich latach miał on ogromny wpływ na negocjacje ze wszystkimi inwestorami ubiegającymi się w 2006 r. o przejęcie Możejek.
"Dziennik" napisał, że w środę otrzymał informację z Orlenu, iż spółce nic nie wiadomo na temat podsłuchu w Możejkach, a w czwartek późnym wieczorem rzecznik prasowy Orlenu Dawid Piekarz przesłał nowy komunikat. Jak podaje "Dziennik", Piekarz napisał, że "w 2007 r. podczas wykonywania przez Orlen Ochrona standardowej usługi wykrywania urządzeń podsłuchowych w biurze jednego z menedżerów wykryto urządzenia podsłuchowe".
PKN Orlen przejął kontrolny pakiet akcji Możejek w połowie grudnia 2006 roku. Obecnie polski koncern posiada 90,02 proc. udziałów. 9,98 proc. akcji należy do rządu Litwy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Możejki nic nie wiedzą o podsłuchu