Rząd w Oslo ostrzegł, że firmy naftowe, które obecnie wycofują się z norweskich pól naftowych, być może w przyszłości będą musiały ponosić koszty związane z ich bezpieczną eksploatacją i ewentualnym zamknięciem.
W czym rzecz? Z powodu niskich cen gazu i ropy naftowej część działających w Norwegii koncernów naftowych postanowiło zrezygnować z prac na tamtejszym szelfie. Swoje aktywa odsprzedały innym.
Rząd norweski zauważa, że wycofywali lub zmniejszali swojej zaangażowanie głównie najwięksi gracze. I to budzi obawy Norwegów. Już teraz wiadomo, że potrzebne są duże inwestycje w infrastrukturę. Ta bowiem intensywnie użytkowana od kilkudziesięciu lat wymaga remontów, czy wręcz wymiany. Szacowane koszty mówią o dziesiątkach miliardów dolarów nakładów.
Zdaniem specjalistów bez tych pieniędzy istnieje ryzyko np. przecieków i skażenia środowiska.
Zgodnie z prawem obowiązek zadbania o infrastrukturę mają koncerny naftowe. Rząd Norwegii ma wątpliwości, czy mniejsze firmy będzie stać na pokrycie ewentualnych kosztów napraw, remontów i wymiany infrastruktury.
Stąd zapowiedź o możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności finansowej wcześniejszych właścicieli.