W Szanghaju kierowcy aut z silnikami Diesla mogą zatankować tylko jedną czwartą zbiornika. W Chinach brakuje paliwa, bo nie opłaca się go produkować - ceny ropy naftowej na świecie rosną jak oszalałe, tymczasem rząd Chin zamroził ceny paliw.
Transport towarów do Pekinu wydłużył się z trzech dni do tygodnia, bo kierowcy tracą czas na poszukiwanie stacji, która sprzeda im paliwo. Brakuje przede wszystkim oleju napędowego, ale są też kłopoty z zaopatrzeniem w benzynę.
Brakuje paliwa, bo chińskim koncernom nie opłaca się go produkować. Ceny ropy naftowej na świecie wzrosły o jedną trzecią od połowy sierpnia, a od początku roku o 50 proc. Tymczasem rząd Chin zamroził ceny detaliczne paliw. Władze w Pekinie tłumaczą, że chcą ochronić mniej zamożnych ludzi, którzy borykają się już z gwałtownym wzrostem cen żywności.
Magazyn ekonomiczny "Caijing" poinformował, że w całych Chinach z powodu problemów z dostawami paliwa zamknięto już 2 tys. stacji benzynowych. "Chińskie rafinerie już poniosły wielkie straty i muszą znacznie ograniczyć produkcję" - tłumaczy w komunikacie państwowy koncern paliwowy CNPC. Dziennik "Orient Today" oskarża jednak chińskie koncerny, że celowo wywołały niedobory na rynku paliw, gdy rząd odrzucił ich wniosek o podwyżkę cen - podaje "GW".
Mimo tych problemów wielkim sukcesem zakończyła się oferta publiczna największego chińskiego koncernu paliwowego PetroChina. Inwestorom na giełdzie w Szanghaju koncern sprzedaje 2,2 proc. swoich akcji za 8,9 mld dol. To największa oferta publiczna w historii Chin - przypomniał dziennik.
Jeszcze przed debiutem PetroChina zostało drugą na świecie spółką publiczną, z kapitalizacją 440 mld dol., która ustępuje o mniej więcej 60 mld dol. wycenie amerykańskiego ExxonMobil.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Olej napędowy na kartki w Chinach