Producenci biokomponentów nie dają za wygraną w batalii z płockim koncernem. O wparcie poproszą rząd. Straszą też antymonopolem.
— W tym tygodniu skierujemy pismo do premiera, ministra rolnictwa i ministra gospodarki. Poinformujemy w nim o nadużywaniu przez koncern dominującej pozycji rynkowej, która może mieć negatywne konsekwencje dla krajowej produkcji biokomponentów — mówi Tomasz Pańczyszyn, członek zarządu Krajowej Izby Biopaliw.
Orlen chce kupić do 550 tys. ton estrów. Wartość kontraktu szacowana jest na około 2,3 mld zł (577,5 mln EUR) przy cenie za tonę wynoszącą 1050 EUR. Na wyłonienie dostawcy ma on czas do 30 listopada. Po tym terminie ważność ofert wygasa.
— Aukcja już się odbyła. Zarząd musi tylko zatwierdzić jej wyniki — mówi Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Orlenu.
— Nie potrafię tego powiedzieć. Posiedzenia odbywają się co tydzień, ale nie ujawniamy porządku ich obrad. Do końca roku przetarg na pewno zostanie rozstrzygnięty, by dostawy mogły rozpocząć się z początkiem 2009 r. — odpowiada Dawid Piekarz.
Krajowi dostawcy biokomponentów, mimo że nie zgadzają się z warunkami, jakie proponuje im Orlen, złożyli oferty wychodząc z założenia, że nieobecni nie mają racji. Do tej pory niewiele wskórali. Orlen w warunkach kontraktu zastrzegał sobie elastyczność, jeśli chodzi o wielkość dostaw estrów w granicach +/-25 proc. bez konieczności aneksowania umowy.
— Orlen zgodził się jedynie zmniejszyć ten próg do +/- 15 proc. Pozostałe postanowienia umowy pozostawił jak na razie bez zmian — twierdzi Tomasz Pańczyszyn.
Zdaniem przedstawicieli producentów biokomponentów, sprzyjają one importowi głównie z Niemiec, Austrii i USA.
— Zdajemy sobie sprawę z tego, że w Unii obowiązuje swobodny przepływ towarów. Szanujemy to. Chcemy tylko, by krajowe firmy mogły konkurować z zagranicznymi na równych warunkach — podkreśla Tomasz Pańczyszyn.
Jest to szczególnie istotne w sytuacji kiedy krajowy przemysł biokomponentów dopiero się rozwija, podczas gdy w Niemczech ma już silne podstawy.
Krajowe firmy mogą być zmuszone jednak do przyjęcia umowy w kształcie, jaki proponuje im Orlen.
— Orlen uważa, że złożenie ofert w przetargu jest równoznaczne z akceptacją warunków kontraktu — mówi Tomasz Pańczyszyn.
W takiej sytuacji próby dalszego dialogu mogą okazać się bezowocne.
—Wówczas pozostanie nam skierowanie sprawy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów — mówi Tomasz Pańczyszyn.
W Polsce estry metylowe produkują Rafineria Trzebinia należąca do Orlenu, giełdowy Elstar Oils, Brasco Aleksandra Gudzowatego i Lotos Czechowice. Olej rzepakowy na potrzeby produkcji estrów tłoczy m.in. Zbigniew Komorowski związany niegdyś z PSL.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Orlen może mieć kłopot z dostawcami