Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen, zapowiedział, że spółka chce budować wzrost wartości m.in. poprzez konsolidację firm z szeroko rozumianego sektora energetycznego.
— Zawsze uważałem, że każdy logiczny i sensowny pomysł biznesowy jest godny rozważenia. Z pewnością istnieje potrzeba konsolidacji aktywów, przede wszystkim z uwagi na to, iż w kontekście globalnym polskie firmy paliwowe są zbyt małe, a ostatnie tygodnie pokazały, jak szybko rynek naftowy może się zmienić. Jeżeli nie skonsolidujemy się wewnętrznie w kraju, możemy stać się ofiarą taniego, łatwego przejęcia. A tego nie chcemy. Zamierzamy przecież odgrywać istotną rolę na rynku paliwowym w całej Europie oraz zapewniać bezpieczeństwo energetyczne Polski. Do koncepcji wszelkich form konsolidacji należy jednak podchodzić bez emocji. Należy dokonać dokładnej analizy efektów każdej synergii — mówi Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
Wśród analityków głosy dotyczące fuzji Lotosu z Orlenem są podzielone. Entuzjastów nie brakuje.
— Powstały w ten sposób podmiot byłby trudniejszy do przejęcia i silniejszy finansowo. Lotos uzyskałby dostęp do zasobów Możejek, a Orlen mógłby brać udział w wydobyciu ropy z dna Bałtyku czy szelfu norweskiego — twierdzi Rafał Salwa, niezależny analityk giełdowy.
Według niego, połączeniu dwóch polskich koncernów sprzyja również silna tendencja do konsolidacji branży naftowej. Przykładem może być choćby przejęcie kontroli nad chorwacką INA przez węgierski MOL.
Sceptycy punktują: pomysł nie jest nowy, a wszelkie dotychczas podjęte próby zakończyły się na etapie deklaracji.
— Połączenie z Lotosem z pewnością jest wywoływaniem kolejnego "trupa z szafy" polskiej historii przekształceń sektora naftowego. Z pewnością będziemy mieli do czynienia z politycznymi konfliktami i walką na wszystkich frontach — pisze na swoim blogu paliwowym Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert paliwowy.
Pomysł sojuszu z PGNiG też nie jest nowy. W 2006 r. spółki podpisały umowę o współpracy przy wydobywaniu ropy i gazu. Projekt umarł jednak śmiercią naturalną. Teraz Jacek Krawiec chce do niego powrócić. Monopolista gazowy jest otwarty na współpracę, stawia jednak warunki.
— Jesteśmy otwarci na współpracę w takich obszarach, w których pozwoliłaby ona podnieść wartość PGNiG. Mam tu na myśli przede wszystkim działalność poszukiwawczą i wydobywczą. Ze względu jednak na ogromne doświadczenie, jakie PGNiG ma na tym polu, chcielibyśmy być głównym podmiotem w ewentualnej kooperacji z innymi firmami — mówi Sławomir Hinc, wiceprezes PGNiG.
Konsolidacja ze spółkami energetycznymi to zupełna nowość i być może dlatego do tego pomysłu prezes Krawiec pali się najbardziej. Koncerny energetyczne, które wymienił jako potencjalnych partnerów — Energa, Tauron i PGE — podkreślają enigmatycznie, że są chętne do współpracy i nie wykluczają podjęcia rozmów - podaje "Puls Biznesu".
— Trudno nam odnosić się do planów prezesa PKN Orlen, gdyż nie wiemy, na czym miałyby one dokładnie polegać. Natomiast jesteśmy otwarci na możliwości współpracy i nowe, wspólne projekty, dlatego chętnie podejmiemy rozmowy na ten temat — mówi Beata Ostrowska, rzecznik grupy Energa..
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Orlen namawia i kosza nie dostaje