Dostosowanie stacji paliw do norm, które wejdą w życie w 2008 r. to koszt 2,4 mld zł. Masakra. Ale też szansa dla... Lotosu i Orlenu.
Operatorzy oczekują od Ministerstwa Gospodarki (MG) wydłużenia terminu o pięć lat. Resort upiera się przy pierwotnej dacie.
Zdaniem MG, właściciele stacji mieli aż 11 lat na modernizację obiektów. Przypominać im miały o tym trzy odrębne rozporządzenia: z 1996 r., 2000 r. i 2005 r.
Decyzję o ewentualnym pójściu na rękę stacjom minister uzależnia od opinii szefa resortu środowiska na temat wpływu niezmodernizowanych stacji na zanieczyszczenie środowiska. Pisemne pytanie w tej sprawie Grzegorz Woźniak, minister gospodarki, wysłał 30 kwietnia 2007 r. Do tej pory nie dostał odpowiedzi. Czas ucieka - napisał "PB".
Stronę małych stacji benzynowych trzyma twardo Polska Izba Paliw Płynnych (PIPP).
- Większość stacji paliw budowano w latach 90., a zbiorniki paliwowe amortyzuje się przez 40 lat. Nie ma sensu ich wymieniać, skoro będą sprawne jeszcze kilkanaście lat. W takich krajach Unii Europejskiej jak Niemcy modernizacja stacji trwa od 1968 r., a są jeszcze obiekty nią nieobjęte - Halina Pupacz, prezes PIPP, wylicza argumenty przynajmniej za wydłużeniem terminów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Paliwa: wielkie kłopoty małych stacji