Wprowadzenie nawet minimalnej akcyzy na sprężony gaz ziemny spowolni popularyzację tego paliwa - ostrzegają eksperci. Koszty akcyzy przełożą się bezpośrednio na odbiorców.
- Jesteśmy na początkowym etapie rozwoju tej technologii, dlatego każde, nawet niewielkie, dodatkowe obciążenie nie sprzyja jej rozwojowi - mówi w dzienniku dr Jan Sas, ekspert rynku CNG z krakowskiej AGH. Dodaje, że pocieszające jest to, że zrezygnowano z wcześniejszych pomysłów zrównania stawki akcyzy na CNG z tą, jaka obowiązuje w przypadku LPG (39 groszy za litr).
- Dobrze, że zrozumiano, iż zrównanie poziomu akcyzy oznaczałoby praktycznie zabicie rozwoju CNG w Polsce. Jednak nawet taka symboliczna skala podwyżki będzie miała negatywny wpływ na rozwój raczkującego rynku CNG. Bowiem przy obecnym poziomie nasycenia sprzedaż CNG to działalność deficytowa - mówi w "GP" Jan Czerepok, dyrektor oddziału handlowego PGNiG.
Zdaniem ekspertów, aby rynek CNG zaczął się sam rozwijać, konieczne jest przekroczenie punktu krytycznego - ok. 50-60 stacji tankowania. Obecnie w całej Polsce jest ich mniej niż 30, wszystkie należą do PGNiG.
Obecnie przygotowywany projekt ustawy zakłada, że CNG jako paliwo płynne będzie objęty akcyzą na poziomie 7 gr za 1 m sześc., co w cenie będzie stanowiło 5 proc.
Według szacunków PGNiG, w ubiegłym roku sprzedano około 7 mln metrów sześciennych CNG, czyli prawie dwukrotnie więcej niż w 2006 roku. Mimo dynamicznie rosnącego rynku spółka nie ma konkurencji w zakresie produkcji. Wśród największych jej odbiorców są przedsiębiorstwa komunikacji autobusowej z Rzeszowa, Wrocławia, Gdyni oraz taksówkarze z Warszawy. Od 2003 roku w rozwój technologii CNG zainwestowano ok. 100 mln zł - czytamy w "Gazecie Prawnej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: PGNiG obawia się akcyzy na gaz CNG