W przyszłym tygodniu kierowcom grożą podwyżki na stacjach benzynowych. Z powodu ryzyka interwencji Zachodu w Syrii poszybowały ceny ropy naftowej na świecie i umocnił się dolar, główna waluta nafciarzy.
- Od zeszłego tygodnia benzyna i olej napędowy zdrożały w hurcie już o 9 gr na litrze. I najpóźniej w przyszłym tygodniu skutki tych podwyżek przełożą się na wzrost cen detalicznych na stacjach benzynowych - uważa Urszula Cieślak.
Według szacunków innej eksperckiej firmy e-petrol.pl w środę benzyna 95 kosztowała w Polsce średnio 5,58 zł za litr, a olej napędowy - 5,55 zł za litr. Przez tydzień oba te gatunki paliw zdrożały tylko o 1 gr na litrze. Ale i e-petrol.pl nie wykluczył, że notowania ropy naftowej i paliw na światowych giełdach "zdecydowanie podnoszą szansę podwyżek [cen detalicznych paliw w Polsce] na najbliższe tygodnie".
We wtorek i w środę ceny ropy naftowej na świecie wzrosły o 5 proc., a tak gwałtownego wzlotu nie notowano od początku 2012 r.
W środę w Londynie ropa naftowa Brent z Morza Północnego kosztowała nawet ponad 117 dol. za baryłkę, najdrożej od pół roku. A w Nowym Jorku handlowano amerykańską ropą naftową nawet po 112,2 dol. za baryłkę. Tak wyśrubowanych cen nie notowano na Wall Street od maja 2011 r., kiedy Zachód wsparł libijskich buntowników, walczących z rządem Muammara Kaddafiego.
Teraz cenę ropy wywindowały obawy przed interwencją zbrojną Zachodu w Syrii przeciw reżimowi prezydenta Baszara al-Asada, który od dwóch lat prowadzi krwawe walki z rodzimą opozycją.
Interwencji domagają się m.in. USA i Wielka Brytania w odpowiedzi na użycie broni chemicznej przeciw syryjskiej ludności.
We wtorek prezydent USA Barack Obama nie wykluczył militarnego uderzenia w Syrię i część ekspertów przewidywała, że może do niego dojść już w czwartek. To dało sygnał do wzrostu cen ropy naftowej.
"W Damaszku siedział diabeł na daszku..."
Syria nigdy nie była znaczącym eksporterem ropy naftowej, a handel na światowych rynkach "czarnym złotem" z tego państwa skończył się dwa lata po wprowadzeniu embarga.
Syria nie liczy się też w międzynarodowym transporcie ropy naftowej, tak jak np. Egipt, który kontroluje Kanał Sueski - główny morski szlak znad Zatoki Perskiej do Europy.
Dlaczego zatem inwestorzy z branży paliwowej tak nerwowo zareagowali na doniesienia o możliwej interwencji Zachodu w Syrii?
"Obawy wynikają stąd, że wiąże się to z ryzykiem wywołania szerszego konfliktu regionalnego, gdyż reżim al-Asada jest popierany przez Iran" - tłumaczył Julian Jessop z eksperckiej firmy Capital Economics, cytowany przez agencję Reutersa.
Innymi słowy, bezpośrednie uderzenie Zachodu w Syrię może wywołać odwetową akcję Iranu, który częściowo kontroluje żeglugę w cieśninie Ormuz. Przepływają nią tankowce z ropą ze złóż nad Zatoką Perską - w Iraku, Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
W obawie, że militarna akcja Zachodu w Syrii wyzwoli wielki konflikt na Bliskim i Środkowym Wschodzie zagrażający stabilności dostaw ropy na światowe rynki, inwestorzy natychmiast zaczęli doliczać do cen ropy naftowej "premię" od tych obaw. Część analityków szacuje ją na 20-25 dol. na baryłce ropy naftowej.
Na dodatek część inwestorów, obawiając się skutków militarnej interwencji w Syrii, zaczęła szukać na czas takiej burzy bezpiecznej przystani dla swoich funduszy. Część inwestorów zaczęła kupować złoto i w środę uncja tego kruszcu kosztowała ponad 1 430 dol., najdrożej od połowy maja. Inni uznali, że najbezpieczniejsza jest amerykańska waluta, i dlatego w tym tygodniu dolar się umocnił. A to także zła wieść dla naszych kierowców, bo polskie rafinerie za ropę z importu płacą dolarami.
- Wydaje się, że kurs dolara na razie ustabilizował się i gwałtowne zmiany kursu walut nie przyczynią się już do wzrostu cen paliw na naszych stacjach - uważa Urszula Cieślak.
Gdy w czwartek nie potwierdziły się spekulacje, że tego dnia dojdzie do interwencji w Syrii, ceny ropy nieco spadły. Wczesnym popołudniem w czwartek na giełdzie w Londynie baryłka ropy Brent kosztowała niespełna 115 dol.
- Ceny ropy naftowej mogą się ustabilizować, jeśli ta sytuacja oczekiwania na interwencję się utrzyma. Jednak w razie interwencji ceny "czarnego złota" szybko wzrosną, a wtedy szybko zdrożeją także paliwa na stacjach benzynowych - uważa Jakub Bogucki, analityk firmy e-petrol.pl.
Premia dla Rosji
W razie interwencji w Syrii cena ropy Brent podskoczy do 150 dol. za baryłkę - ocenił w środę bank Société Générale. "Atak USA na Syrię wzbogaci Rosji" - skomentowała te prognozy rosyjska agencja Finmarket, podkreślając, iż na wzroście cen ropy naftowej na świecie najbardziej skorzystałaby właśnie Rosja - jedyne państwo, które tak mocno broni reżimu al-Asada, długo wspierając go również dostawami uzbrojenia.
Ceny ropy eksportowanej z Rosji są zależne od cen ropy Brent i kiedy surowiec z Morza Północnego drożeje, na wartości zyskuje też rosyjska ropa. Finmarket wskazał, że tak gwałtowny wzrost światowych cen ropy w jedną noc załata dziury w budżecie Rosji, który połowę dochodów czerpie z podatków od eksportu ropy i gazu.
Dodatkową premię nafciarze ze Wschodu mogą w najbliższym czasie doliczyć sobie z powodu konfliktu między Rosją i Białorusią. W poniedziałek w Mińsku został zatrzymany szef rosyjskiego koncernu potasowego Urałkalij, oskarżony przez białoruskich śledczych o działania na szkodę białoruskiego koncernu potasowego Biełaruśkalij.
W Moskwie nie kryli irytacji. Wiceminister rozwoju gospodarczego Rosji Andriej Klepacz nie wykluczył sankcji wobec Białorusi w odwecie za zatrzymanie rosyjskiego biznesmena. I już w środę rosyjski koncern rurociągowy Transnieft nagle zapowiedział, że we wrześniu dostawy ropy do białoruskich rafinerii zostaną obcięte o 25 proc. z powodu remontu rurociągu Przyjaźń.
Szkopuł w tym, że rurą dostarczającą ropę na Białoruś płynie z Rosji także ropa do polskich rafinerii. Jednak Orlen poinformował nas, że nie dostał informacji o ograniczeniu dostaw ropy z Rosji z powodu remontu rurociągu. Takich informacji do czwartku nie dostała także polska firma PERN zarządzająca polskim odcinkiem ropociągu Przyjaźń. PERN dodał, że według planów Transnieft w trzecim kwartale rurą z Rosji popłynie do polskich rafinerii 4,4 mln ton ropy, a tranzytem do niemieckich rafinerii - 5,1 mln ton "czarnego złota". I jeśli plany te zostaną wykonane, będą to transporty większe niż przed rokiem i większe niż w dwóch pierwszych kwartałach.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Polscy kierowcy zapłacą za obawy przed interwencją Zachodu w Syrii