Wbrew wcześniejszym zapowiedziom obywatelski projekt ustawy sprzeciwiający się prywatyzacji Grupy Lotos stanął jednak na posiedzeniu Sejmu. Posłowie zdecydowali jednak, że sprawą zajmie się komisja skarbu, ale już następnej kadencji. Pomimo apeli rządu nie udało się jednak uniknąć włączenia tego tematu do przedwyborczej walki.
Stanowiska obu największych partii są w tej sprawie klarowne - Prawo i Sprawiedliwość jednoznacznie przeciwstawia się pomysłowi oddania kontroli nad paliwową spółką w obce ręce. – To pomysł zupełnie szalony (...) zagrażający interesom narodowym, gospodarce narodowej, skarbowi państwa. Nie ma żadnego powodu, dla którego dzisiaj należałoby sprzedawać Lotos, w sytuacji kiedy mamy bardzo silną presję rosyjską na ograniczanie polskiej suwerenności energetycznej – mówił niedawno poseł Jacek Kurski.
Natomiast Platforma Obywatelska stoi na stanowisku, że to szczegóły złożonych ofert powinny zadecydować o tym czy lepiej Lotos pozostawić w rękach Państwa czy też oddać inwestorowi. – Moim zdaniem żadne argumenty nie przemawiają za ustawowym zakazem prywatyzacji spółki. Lotos powinien mieć takie same możliwości wchodzenia w strategiczne alianse, jak jego konkurenci z branży. Pomorskiego koncernu nie można zamienić w skansen – argumentuje poseł PO i przewodniczący sejmowej komisji skarbu Tadeusz Aziewicz. Przypomniał również, że ostatecznym decydentem w tej sprawie jest Rada Ministrów, gdyż ewentualna prywatyzacja Lotosu wymaga zmiany rządowego programu.
- Pozwólmy ministrowi spokojnie przeanalizować oferty i podjąć dobrą decyzję. Udana prywatyzacja Lotosu może być potężnym wzmocnieniem nie tylko pomorskiego koncernu, ale również całej polskiej gospodarki - apelował Aziewicz.
Eksperci są sceptyczni co do szans na prywatyzację spółki. - Partnerstwo z dużą firmą naftową na pewno pomogłoby Lotosowi w dalszym rozwoju. Nie sądzę jednak, aby złożone oferty były na tyle dobre, aby jakikolwiek rząd podjął decyzję o sprzedaży kontrolnego pakietu – mówi nam anonimowo jeden z analityków rynkowych. Jego zdaniem wśród złożonych ofert nie ma raczej takiej, która spełniałaby wszystkie oczekiwania rządu. – Uważam, że inwestor rosyjski jest dla każdego polskiego rządu nie do zaakceptowania w przypadku tak istotnej strategicznie spółki. Wiadomo też, że wśród oferentów nie ma żadnego ze światowych gigantów naftowych, którzy nie są dziś zainteresowani inwestowaniem w rafinerie. Pozostaje MOL, któremu zależy jednak przede wszystkim na polskim rynku wewnętrznym a nie na rozwoju Lotosu za granicą – wylicza nasz rozmówca. Jego zdaniem jedyną opcją byłaby prywatyzacja spółki poprzez giełdę, ale na to nie ma przyzwolenia rządu.