Przejęcie przez rosyjski Gazprom stacji BP Polska i wyjście z Polski kolejnego zachodniego koncernu w dłuższym terminie może obniżyć konkurencję i standard usług.
- W pierwszym okresie po zmianie logo kierowcy mogą zyskać, gdyż Gazprom będzie musiał ich do siebie przekonać. Przejęte stacje będą więc prawdopodobnie tańsze niż należące obecnie do wyższego segmentu placówki BP - mówi w dzienniku Urszula Cieślak z monitorującego rynek paliw biura Reflex. W tym okresie na rynku może dojść do rywalizacji dwóch rosyjskich koncernów - Gazpromu i Łukoila.
- Można przypuszczać, że docelowo Łukoil też będzie chciał zwiększyć liczbę stacji do 200-300 placówek, prawdopodobnie przejmując niezależne stacje prywatne - dodaje. Obecnie Łukoil ma ok. 110 placówek.
Zdaniem Andrzeja Szcześniaka, niezależnego eksperta rynku paliw, bardzo złym objawem jest to, że z polskiego rynku znikają wysokiej jakości marki, jak JET, Esso czy ewentualnie BP.
- W ich miejsce pojawiają się takie, które nie mają długiej tradycji i raczej nie będą ciągnęły w górę polskiego rynku pod względem standardu - ocenia na łamach "GP" Andrzej Szcześniak. Podkreśla, że z przeprowadzonych kilka lat temu badań wynika, iż jeżeli na rynku konkuruje ze sobą kilka dużych i dobrych firm, to jakość usług jest znacząco wyższa. Ekspert wątpi też, aby w dłuższym okresie rosyjskie firmy, kontrolowane przecież przez władze w Moskwie, silnie ze sobą konkurowały.
- Rosyjskie firmy najczęściej współpracują za granicą, np. tworząc wspólne joint venture. Nie wiem, czy byłoby to możliwe w Polsce ze względu na przepisy antymonopolowe, ale Łukoil i GazpromNieft agresywnie by ze sobą nie walczyły - mówi Andrzej Szcześniak.
Po ewentualnym wyjściu BP, na polskim rynku pozostałyby tylko dwa duże koncerny zachodnie Shell i Statoil.