Widząc dynamicznie taniejącą ropę naftową na światowych giełdach i brak przełożenia się tej zmienności na obniżki cen paliw na stacjach, kierowcy mogą zastanawiać się, dlaczego ceny paliw nie reagują na obniżkę cen surowca, ani tak szybko, ani w takiej samej skali.
Od soboty, 13 września, Orlen i Lotos wprowadzą zapewne nowe cenniki hurtowe. W wyniku korekt paliwa mogą minimalnie potanieć, ale akurat ta zmiana nie powinna wpłynąć na cenniki detaliczne stacji paliw. Do najbliższego wtorku ceny hurtowe benzyny w rafineriach mogą spaść o ok. 10 zł, w przypadku oleju napędowego można liczyć się z utrzymaniem obecnego poziomu cenowego.
Coraz taniej na stacjach - właściciele tną marże
Kierowcy od kilku tygodni korzystają z coraz niższych cen paliw, co więcej sami sprzedawcy także zaczynają bardziej rywalizować o klientów. Obniżki w przypadku benzyn i diesla, jakie e-petrol.pl zanotował w bieżącym monitoringu cen ze stacji paliw nie miały żadnego uzasadnienia w odniesieniu do poziomów cen paliw w hurcie. Można sądzić zatem, że po raz kolejny stacje benzynowe obniżają poziom zysków ze sprzedaży paliw, aby utrzymać obrót i zatrzymać przy sobie kierowców.
Wrzesień bez strachu o koszty tankowania
W drugim tygodniu września średnie detaliczne ceny benzyny bezołowiowej 95 osiągnęły poziom 5,32 zł za litr, za diesla średnio płaciliśmy 5,19 zł, czyli relatywnie o 2 gr mniej, niż przed tygodniem. Dla kierowców zmiany cen na rynku hurtowym, jakich byliśmy świadkami w ostatnich tygodniach oznaczają, iż w drugiej połowie września będą mogli ze spokojem zerkać w kierunku pylonów stacji paliw. W nadchodzących dniach możemy spodziewać się średnich cen benzyny 95 na poziomie 5,30-5,41 zł/l, w przypadku oleju napędowego najczęściej spotykanym przedziałem cenowym będzie, wg e-petrol.pl, 5,19-5-28 zł/l. Spokój zachowają także właściciele samochodów na gaz - LPG w najbliższych dniach również może potanieć na stacjach - będzie się za niego płacić średnio 2,57-2,65 zł/l (obecnie jego średnia cena to 2,64 zł/l).
Brent blisko dwuletnich minimów
Mijający tydzień na rynku naftowym w Londynie przyniósł pogłębienie trwającej od końca czerwca przeceny. Notowania surowca spadły poniżej poziomu 100 dolarów i zbliżyły się do minimów z kwietnia ubiegłego roku, notując w czwartek lokalny dołek na poziomie 96,72 USD. Dzisiaj przed południem baryłka ropy Brent w Londynie nieznacznie drożeje, ale cały czas kosztuje mniej niż 99 dolarów.
Obserwowana obecnie na rynku naftowym nadpodaż surowca mocno ciąży jego notowaniom. Słabość popytu w Europie przy utrzymującym się na wysokim poziomie wydobyciu OPEC i rosnącej amerykańskiej produkcji ropy powoduje, że cena surowca po dłuższej przerwie ponownie znalazła się na dwucyfrowym poziomie. Rynkowy układ sił wskazuje na to, że jeśli nie dojdzie do niespodziewanych zakłóceń w systemie globalnych dostaw, to taka sytuacja, może utrzymać się na dłużej.
Świadczą o tym m.in. korygowane w ostatnim czasie w dół prognozy popytu na ropę OPEC i Międzynarodowej Agencji Energetycznej. Według najnowszych szacunków producenckiego kartelu, jeśli jego członkowie nie obniżą obowiązującego obecnie limitu produkcji, to nadpodaż surowca w 2015 r. może globalnie przekraczać milion baryłek dziennie.