Rosjanie zrzucili aż 42 bomby na ropociąg Baku - Supsa i żadna nie trafiła. Przypadek czy chirurgicznie przeprowadzona operacja zastraszania Europy Środkowej, do której miała trafiać ropa z tej rury?
Rosjanie zaprzeczali doniesieniom o bombardowaniu, ale reporterzy agencji Reuters dotarli do gruzińskiego miasta Akhali-Samgori tuż przy granicy z Azerbejdżanem i na własne oczy oraz dzięki relacjom świadków mogli się przekonać, że było inaczej - poinformowano w depeszy w ostatni piątek.
Zaledwie 15 metrów od ropociągu w ziemi zieją leje po rosyjskich bombach, największy o średnicy ośmiu metrów i głęboki na trzy metry - zaświadczają dziennikarze Reutersa. - Jednego dnia zrzucili 42 bomby - opowiadają okoliczni mieszkańcy.
Czy rosyjscy piloci nie umieli trafić w ropociąg, czy wręcz przeciwnie - wykonali zadanie z chirurgiczną precyzją, zrzucając bomby tak, by stworzyć zagrożenie, ale nie uszkodzić rury? - zastanawia się "Gazeta Wyborcza". Tak czy siak, swoje osiągnęli - w połowie sierpnia kurek na ropociągu znów zakręcono i nie wiadomo, kiedy ropa znów tędy popłynie.
Rura Baku - Supsa to być albo nie być energetycznej niezależności Europy Środkowej, w tym i Polski. Tędy właśnie miała popłynąć ropa z Azerbejdżanu. Z Supsy tankowcami miała trafić do Odessy, a stąd ropociągiem do Brodów i dalej do Czech i Polski. Taki plan uzgodnili prezydenci Polski, Ukrainy, Gruzji, Azerbejdżanu i Litwy.
Wojna w Gruzji stanowiła ostrzeżenie dla Europy Środkowej. - Rosja daje nam sygnał, że chce utrzymać swój monopol energetyczny i nie życzy sobie alternatywnych dróg dostaw energii ze Środkowego Wschodu do Europy - powiedział premier Czech Mirek Topolanek przed zwołanym w poniedziałek nadzwyczajnym szczytem UE. Jego zdaniem tę kolejną wojnę z Rosją o rury UE przegra, jeśli w końcu nie zacznie prowadzić wspólnej polityki energetycznej - pisze "Gazeta".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rosja broni bombami monopolu energetycznego