Rosja nie będzie ignorowała sytuacji w rafinerii w Kremenczuku, gdzie rosyjscy inwestorzy posiadają większość udziałów - powiedział pierwszy wicepremier Rosji Siergiej Iwanow.
"Jest absolutnie oczywiste, że przejęcie rafinerii Kremenczuk, w której inwestorzy rosyjscy posiadają większość udziałów, odbyło się nielegalnie i może być zakwalifikowane jako zbrojny najazd czy zwykłe bezprawie mówiąc prostym językiem" - dodał Iwanow.
Konflikt w Ukrtatnafcie rozpoczął się gdy 19 października były prezes spółki Ukrtatnafta Pawło Owczarenko na czele zbrojnej grupy zajął rafinerię usuwając Serhija Hłuszkę uważanego za człowieka rosyjskiej spólki Tatnieft, głównego dostawcy surowca do rafinerii.. Ukraiński sąd przywrócił Owczarenkę na stanowisko prezesa spółki 19 października - czytamy w portalu pb.pl.
W odpowiedzi na ten krok Tatnieft wstrzymał dostawy ropy do rafinerii.
Spór o władzę w rafinerii jest pochodną sporu Naftohazu Ukrainy i grupy udziałowców z Tatarstanu (wśród których jest Tatnieft) o udziały w spółce. Naftohaz długo kwestionował legalność przejęcia przez dwie spółki bliskie Tatnieftowi 18,29% udziałów w Ukrtatnafcie.
W maju b.r. depozytariusz akcji bank ING Bank Ukraine przekazał te akcje Naftohazowi Ukrainy, co zwiększyło jego udziały w spółce z 43,05% do 61,34%.
Iwanow powiedział, że jest zdziwiony brakiem reakcji ukraińskich władz na zajęcie rafinerii.
"Patrząc na sytuację bezczynność strony ukraińskiej jest zadziwiająca" - powiedział Iwanow.
Wicepremier liczy na zmianę stanowiska władz ukraińskich.
"Liczymy, że ta bezczynność się skończy. Zmiana władz nie oznacza anarchii i liczymy na to, że sytuacja się unormuje" - powiedział Iwanow.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rosja nie będzie ignorować sytuacji w rafinerii w Kremenczuku