Idea była dobra. Zamiast przez przeciążony Bosfor, rosyjska ropa miała być transportowana rurociągiem z bułgarskiego Burgas do greckiego Alexandroupolis. Teraz po wycofaniu się Bułgarów Rosja grozi bliżej nie sprecyzowanymi konsekwencjami.
Rozwiązaniem miał być ropociąg pomiędzy bułgarskim i greckim portem. Do Burgas byłaby przywożona ropa, a następnie tankowce odbierałyby ją w porcie już w Grecji. Problem w tym, że z umowy wycofała się Bułgaria. Zdaniem Sofii jest ona nieopłacalna.
Rosja co prawda za tranzyt płaciłaby rocznie około 35 mln dolarów, ale Bułgarzy uznali to za kwotę zbyt małą. Jak twierdzi Sofia zbyt duże jest ryzyko, że w razie awarii zabrudzeniu ulegną wybrzeża Bułgarii. Tymczasem branża turystyczna przynosi państwu setki milionów euro wpływów. – Rachunek jest dość prosty – argumentuje Sofia.
To nie spodobało się Moskwie. Rosyjski minister energii Siergiej Szmatko poinformował, że Moskwa będzie domagała się rekompensaty za już poniesione nakłady. Żąda od Bułgarów 6,2 mln euro. Sofia uznała rosyjskie wnioski za bezzasadne.
Nie wiadomo co dalej. Moskwa nie wyklucza kolejnych kroków.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rosyjsko-bułgarska wojna o ropociąg