Stacje przy wielkich sklepach coraz agresywniej walczą z nafciarzami. Głównie ceną.
Udział tych stacji w rynku sięga 5 proc., nieco mniej niż kontroluje Lotos (7 proc.). Wielcy mają więc się czego bać.
- Stacje działające przy marketach są poważnym zagrożeniem dla rynków lokalnych, na których działają. Ich celem bowiem na ogół nie jest osiąganie zysku, ale przyciąganie klientów na zakupy "pozapaliwowe". Dodatkowo umacniają wizerunek taniego hipermarketu dzięki niskim cenom paliw - ocenia William Kozik, dyrektor wykonawczy ds. sprzedaży detalicznej PKN Orlen.
Niskie ceny sprawiają, że sieci handlowe bywają oskarżane o stosowanie dumpingu czy sprzedaż paliw marnej jakości. Handlowcy stanowczo odpierają te zarzuty. - Jakość paliw na stacjach Tesco jest stale kontrolowana m.in. przez dostawcę, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Inspekcję Handlową i naszych kontrolerów - mówi Przemysław Skory z Tesco Polska.
Zapewnia, że firma stara się, by jej oferta była tańsza niż bezpośredniej konkurencji, czyli markowych sieci stacji. - Nie jesteśmy jedynymi, którzy sprzedają tanie paliwo. Wiele firm zadowala się niższą niż na innych stacjach marżą. Można ją osiągnąć, jeśli pilnuje się niskich kosztów - mówi Przemysław Skory.
I dodaje, że na stacjach Tesco nie ma np. myjni czy innych usług dodatkowych, których utrzymanie odbija się na cenie paliwa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Sieci handlowe silne w paliwach