Szef MSZ Radosław Sikorski wyraził nadzieję, że informacje, iż za wstrzymaniem dostaw ropy naftowej z Rosji do Możejek na Litwie w 2006 r. miał stać rosyjski wicepremier będą bodźcem do przyjrzenia się tej sprawie. Z kolei wicepremier Waldemar Pawlak określił, że nie ufa informacjom WikiLeaks.
"Nie podejmuje się weryfikacji, tego, jakimi motywami kierowała się Federacja Rosyjska zamykając rurociąg do Możejek. Tej odpowiedzi może udzielić tylko rząd Federacji Rosyjskiej" - oświadczył na środowej konferencji prasowej w Warszawie Sikorski.
"Mam nadzieję, że to będzie bodźcem do przyjrzenia się sprawie ponownie, bo ktoś podejrzliwy może dojść do wniosku, że sprawa jest polityczna, a nie techniczna" - dodał.
Jak zaznaczył Polska życzyłaby sobie, aby ten rurociąg zaczął z powrotem działać. Podkreślił, że sprawa ta wielokrotnie była podnoszona przez naszą dyplomację. "Jeśli przyczyny są techniczne, to już trochę długo się ciągnie ten remont. Nawet zaoferowaliśmy pomoc techniczną, jak trzeba to i finansową w remoncie, a coś nie może do niego dojść" - wskazywał szef MSZ.
Sikorski podkreślił, że nie traktuje depesz Wikileaks jak Biblii. Podkreślił, że na własnym przykładzie może stwierdzić, że są w nich błędy, np. w opisie jego decyzji.
Z kolei wicepremier Waldemar Pawlak określił, że nie ufa informacjom Wikileaks w sprawie Możejek. - Doniesienia Wikileaks mają często charakter plotkarski albo są jednoźródłowe - tak wicepremier odniósł się do publikacji rosyjskiej gazety o przyczynach odcięcia dostaw ropy do rafinerii w Możejkach na Litwie.
"To, że ambasador amerykański usłyszał na przyjęciu, że ktoś może stoi za takimi decyzjami, nie oznacza jeszcze jakiejkolwiek realnej informacji, na podstawie której można podejmować działania" - powiedział na konferencji prasowej Pawlak.
Dodał, że "ujawniona korespondencja ma taki charakter, że czasami tego typu informacje można brać pod uwagę w rozmowach czy przygotowaniu różnych działań, ale nie mogą one stanowić podstawy do wystąpień oficjalnych".
"To nie jest stanowisko Departamentu Stanu, że stwierdzono na podstawie wieloźródłowych informacji, że ktoś podejmował takie decyzje. W przypadku przerwania dostaw gazu na Ukrainę, w telewizji pokazano, kto to polecił" - tłumaczył minister gospodarki.
Z publikacji "Nowej Gaziety" wynika, że Sieczin wydał polecenie wstrzymania dostaw ropy na początku lipca, a do awarii rurociągu Przyjaźń, którym rosyjskie paliwo było tłoczone do Możejek, doszło w końcu tego miesiąca.
Z materiału tego wynika także, iż krok ten miał zmusić polski PKN Orlen do zrezygnowania z kupna Mazeikiu Nafta, zanim Komisja Europejska zatwierdzi tę transakcję.
Większość akcji MN należała do rosyjskiego koncernu Jukos, kontrolowanego przez skonfliktowanego z Kremlem przedsiębiorcę Michaiła Chodorkowskiego. Przejęciem tych zakładów zainteresowane były też inne rosyjskie kompanie naftowe, w tym Łukoil, Rosnieft i TNK-BP.
Amerykańscy dyplomaci w roku 2006 nie wykluczali, że w ślad za wstrzymaniem dostaw ropy do Możejek rurociągiem Przyjaźń wicepremier Sieczin będzie próbował zakazać rosyjskim koncernom dostarczanie rafinerii surowca przez porty Primorsk i Butynga. Według "Nowej Gaziety", realizacji tego scenariusza zapobiegły władze w Wilnie, które zagroziły Rosji zamknięciem linii kolejowej do Kaliningradu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Sikorski i Pawlak o informacjach Wikileaks ws. Możejek