Rynkowy niepokój pchnął notowania ropy Brent w cenowe rejony bliskie 125 dol. za baryłkę. Wydaje się, że nawet potencjalna korekta może tylko nieznacznie zredukować ten poziom. Polskie rafinerie także "nie odpuszczały" w podwyżkach, na szczęście dla kierowców, polski rynek chwilowo jeszcze nie odczuwa zbyt gwałtownie światowego ruchu cen.
Polscy kierowcy chyba przywykli już do wzrostów cen i nie zdziwi ich potencjalna podwyżka cen, jaka na fali światowych wzrostów cen ropy jest prawdopodobna w najbliższych dniach. Na razie pozostają im jeszcze resztki optymizmu - wszak w tym tygodniu olej napędowy i autogaz traciły nieco ze swej, i tak bardzo wysokiej, ceny.
Krótka chwila satysfakcji
Przed tygodniem napisaliśmy w komentarzu: "Zawirowania w sektorze hurtowym mogą spowodować przejściowe obniżenie się cen tak, że przedział dla tej alternatywy dla benzyny szacujemy na 2,79-2,89 zł/l." Dziś możemy z satysfakcją stwierdzić, że nasze wskazania się potwierdziły, bowiem autogaz rzeczywiście potaniał o dwa grosze i kosztował 2,85 zł/l. Na tym rewelacje obniżkowe jednak się zakończą. Niestety w sektorze hurtowym, podobnie jak w paliwach tradycyjnych, czeka nas zapewne powrót do cen nieco wyższych. Zejście o 1 grosz w dół średnich cen oleju napędowego też miało raczej charakter incydentalny i już wkrótce poziom 5,74 zł/l może okazać się, ku zmartwieniu kierowców, nieaktualny.
Nie sposób uniknąć podwyżek
W tym tygodniu ceny średnie w polskich rafineriach dla wszystkich paliw tradycyjnych notowały zwyżki, w oczywisty sposób sprzęgnięte z podobnym ruchem na świecie. Mimo ochronnego parasola względnie mocnej waluty nie udaje się w zupełności ochronić nas przed losem, jaki dzieli cały świat handlujący ropą. Średnie ceny benzyny bezołowiowej w tym tygodniu wzrosły z 4476 zł/m sześc. do 4503 zł/m sześc. Skala podwyżki nie jest więc wcale nadmiernie duża. Podobnie ma się rzecz z olejem napędowym, który z poniedziałkowej ceny 4509 zł/m sześc. wzrósł do 4521 zł/m sześc. Mimo coraz mniej zimowej aury odnotowujemy także wzrost cen oleju opałowego - z 3305 zł/m sześc. do 3323 zł/m sześc. Ceny więc rosną, choć - jak już wspomnieliśmy - nie są to wzrosty tak odczuwalne, a to dzięki chwilowej mocy polskiej waluty.
Prognoza cenowa
W najbliższych dniach krajowi producenci paliw mogą wprowadzić niewielkie zmiany do swoich cenników hurtowych. Prognozy e-petrol.pl na sobotę i wtorek wskazują na możliwość umiarkowanych podwyżek cen benzyn i oleju napędowego w obu rafineriach.
Patrząc z punku widzenia kierowców takie decyzje polskich producentów paliw oznaczają, że prognozowane przez analityków e-petrol.pl podwyżki cen detalicznych, mają duże szanse na realizację. Na przełomie lutego i marca średnia cena najpopularniejszej benzyny 95 powinna mieścić się w przedziale 5,61-5,72 zł/l. Drożej tankować powinni też właściciele samochodów z silnikami Diesla, litr oleju napędowego może kosztować 5,74-5,85 zł. Niewielka zmiana może dotknąć też cen LPG – za litr autogazu kierowcy mogą spodziewać się cen z przedziału 2,77-2,89 zł.
Ropa cały czas w cenie
Notowania ropy na giełdzie w Londynie w mijającym tygodniu kontynuowały marsz w górę, zbliżając się do rekordowych poziomów z kwietnia 2011 r. Na przestrzeni ostatnich dni ropa Brent podrożała o około 4 dol. – tydzień zaczynała w okolicach poziomu 120 dol., a dziś płaci się za nią nawet 124 dol. Zwyżkowa seria na rynku naftowym trwa od początku miesiąca – na siedemnaście lutowych sesji londyńskiej giełdzie, tylko trzy zakończyły się spadkiem cen surowca.
Siłą napędową zwyżki na rynku naftowym są od dłuższego czasu problemy związane z irańskim programem nuklearnym i nakładanymi na Teheran sankcjami ekonomicznymi. Skuteczność amerykańskich represji ekonomicznych jest coraz wyższa i rośnie liczba odbiorców irańskiej ropy, którzy rezygnują, lub planują w niedalekiej przyszłości zrezygnować z tego źródła zaopatrzenia w surowiec. Szukają oni alternatywnych dostawców, co przekłada się presję na wzrost cen na rynku naftowym. Problemy z podażą dodatkowo pogłębia jeszcze konflikt o dochody z ropy na linii Sudan- Sudan Południowy.
Na drugi plan zeszły chwilowo obawy o wolniejsze tempo rozwoju globalnej gospodarki i spadek popytu na surowiec. Nie widać oznak gwałtownego spowolnienia w Chinach, a dane z USA pokazują poprawę na tamtejszym rynku pracy. Z mediów zniknęła też strasząca bankructwem Grecja, której udało się zapewnić sobie kolejną transzę międzynarodowej pomocy finansowej, dzięki czemu - przynajmniej na chwilę - oddala się groźba poważniejszego kryzysu na Starym Kontynencie.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Skutki drogiej ropy nie ominą Polski