Polska spółka reformuje i modernizuje sieć. Kosztowało ją to jednak utratę pozycji wicelidera pod względem liczby stacji.
- W tym roku w sieci naszego koncernu przybyło 9 stacji. Planujemy jeszcze uruchomienie w 2007 r. co najmniej kilkunastu. Będą to placówki wyłącznie tzw. partnerskie (działające na podstawie umowy z prywatnym przedsiębiorcą - przyp. "PB"). Nowych stacji obecnie nie budujemy - informuje Dorota Adamska, rzecznik BP Polska.
Tymczasem stacje paliw to pięta achillesowa Lotosu. Jeszcze kilka lat temu firma mówiła o szybkim osiągnięciu poziomu 500 placówek. - Dla nas najważniejsza jest efektywność, a nie wielkość sieci - podkreśla Jacek Neska, pełnomocnik dyrektora generalnego Grupy Lotos ds. handlu.
I na poprawie tej efektywności (w 2007 r. sieć Lotosu zanotowała 50 mln zł straty na działalności operacyjnej) skoncentrowały się starania firmy. Część działań reformatorskich została już zakończona. Spółka m.in. zwiększyła ilość sprzedawanego paliwa, obniżyła koszty budowy stacji i zużycie energii. Wdrożyła program Lotos Biznes, który pozwolił pozyskać klientów flotowych - czytamy w "Pulsie Biznesu".
W lutym tego roku, jako jeden z ostatnich, wystartował Navigator - program lojalnościowy dla klientów indywidualnych. Z opóźnieniem w stosunku do rywali ruszyła też pod koniec 2007 r. sprzedaż paliwa typu premium pod nazwą Dynamic - napisał "PB".
Sekret spadającej liczby stacji Lotosu tkwi też w zmianie strategii. Spółka stopniowo pozbywa się mało efektywnych stacji patronackich. Najlepsze z nich otrzymują propozycje przystąpienia do nowego systemu partnerskiego Rodzina Lotos. Tu trafiają również nowi partnerzy pozyskani spośród prywatnych właścicieli. Do 2013 r. stacje patronackie mają w ogóle zniknąć. Pozostanie sieć stacji własnych oraz stacje partnerskie. Gdańska spółka myśli jednak o powiększeniu liczby stacji w sieci - wyjaśnia "PB".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stacje paliw: Lotos stracił pozycję wicelidera