Rząd chce uzyskać informacje o liczbie inwestorów zainteresowanych 53,19% akcji Grupy Lotos oraz o proponowanych przez nich cenach we wrześniu-październiku tego roku, poinformował w poniedziałek premier Donald Tusk. Premier dodał, że nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosj.
"Będziemy oceniali wspólnie z szefostwem rafinerii i resortem skarbu, na ile satysfakcjonujące są te sygnały, które otrzymamy dzięki rozpoczęciu procesu prywatyzacji" - podkreślił. Dodał, że "to musi się bilansować - interes narodowy, interes samej rafinerii musi być na pierwszym miejscu".
Na początku marca Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) ponownie przesunęło termin negocjacji w sprawie sprzedaży 69.076.392 akcji (53,19% kapitału) Grupy Lotos, czyli wszystkich akcji znajdujących się w posiadaniu Skarbu Państwa - tym razem do 27 kwietnia z 18 marca 2011 roku. MSP zaprosiło inwestorów do negocjacji 30 października ub.r.
Premier podkreślił w poniedziałek, że "nie ma żadnej ideologicznej przesłanki", aby mówić kategorycznie 'nie' inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji.
"Natomiast ze względu na pozycję surowcową Rosji i na nasze częściowe - Bogu dzięki - ale jednak uzależnienie od dostawców ze strony rosyjskiej, wskazana jest oczywiście pewna ostrożność i powściągliwość, ale na pewno nie będzie jakichś takich ideologicznych zakazów na robienie wspólnych interesów, bo nasi sąsiedni są także od tego, abyśmy robili z nimi wspólne interesy" - powiedział Tusk.
Premier zagwarantował, że wspólnie z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem i prezesem Grupy Lotos Pawłem Olechnowiczem będą wykazywali się "wystarczającą czujnością". "To nie będzie rewolucyjna czujność, ale wystarczająca, żeby nie popełnić żadnego błędu" - podkreślił Tusk.
Czytaj także: Grad: inwestorzy Lotosu powinni być znani na przełomie roku
Premier dodał, że pieniądze są w dzisiejszym świecie najbardziej poszukiwanym towarem i wszędzie tam, gdzie można sprowadzić inwestora do Polski - rząd to zrobi.
"Nie ma kraju, który wzgardziłby pieniędzmi inwestorów i Polska nie jest krajem, który może się od inwestorów odwracać" - zaznaczył Tusk.
Przeciw prywatyzacji Grupy Lotos, a zwłaszcza sprzedaży firmie Rosjanom, protestuje PiS.
"Premier Tusk nie wie, w jakim kraju żyje. Czymże innym, jak nie ideologicznie podyktowane były np. kłopoty z inwestycją Orlenu w rafinerii w Możejkach, wobec której Rosjanie najpierw odcięli dostawy ropy, a potem tzw. nieznani sprawcy spalili dużą część instalacji (...) O tym, że to będzie sprzedane Rosjanom wie dokładnie cała branża, Rosjanie użyją przy tej okazji jakiegoś wehikułu i kupi to jakieś konsorcjum z Luksemburga czy Wiednia, ale de facto decyzja, kto kupi Lotos, zapadnie na Kremlu" - powiedział europoseł PiS Jacek Kurski podczas briefingu na placu przed siedzibą Grupy Lotos.
Podczas briefingu zaprezentowano także projekt ustawy o zachowaniu przez państwo większościowego pakietu akcji Grupy Lotos. Przygotował go zawiązany w Gdańsku społeczny Komitet Inicjatywy Ustawodawczej (w jego skład wchodzą też szeregowi członkowie PiS). W ubiegły czwartek złożonych zostało u marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny 1200 podpisów, niezbędnych do formalnej rejestracji komitetu, a następnie rozpoczęcia zbiórka 100 tys. podpisów potrzebnych do przedstawienia obywatelskiego projektu ustawy.
W połowie marca Dow Jones Newswires poinformowała, że wśród chętnych na Lotos są rosyjskie firmy Gazprom Neft i TNK-BP Holdings, a także węgierski MOL oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), jak również fundusze private equity.
Pod koniec ub.r. Tusk informował, że spodziewa się iż do transakcji sprzedaży akcji Lotosu nie dojdzie przed 2012 rokiem. Wcześniej przedstawiciele MSP zapowiadali, że resort liczy na sfinalizowanie transakcji w 2011 roku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Tusk: nie ma przesłanek, by w prywatyzacji Lotosu mówić "nie" inwestorom z Rosji