Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Polscy kierowcy zobaczyli na stacjach tankowania zmianę, która była przez nas zapowiadana już od kilku tygodni. Benzyna ponownie jest paliwem droższym od oleju napędowego, a jej cena wcale nie zamierza się zatrzymać. Obniżek nie zapowiada sytuacja na światowych giełdach ropy, gdzie notowania surowca utrzymują się na wysokich poziomach.
Polskie rafinerie nie próżnują
Obecne zmiany cen w polskich rafineriach dają dobre wytłumaczenie ponownego przejścia benzyny ponad diesla. Pb95 w hurcie podrożała bowiem w minionym tygodniu o niemal 53 zł i kosztuje średnio 4712 zł/m sześc. W tym samym okresie olej napędowy potaniał o niecałe 20 zł i kosztuje średnio 4507 zł/m sześc. Z racji poprawiającej się pogody mniejszym zainteresowaniem cieszy się olej opałowy, który potaniał od zeszłego piątku o niemal 60 zł.
Mniej spodziewane (z racji dużej stabilności cenowej) informacje mogą dotyczyć hurtu autogazu, który z powodu trudności logistycznych mocno podbił cenę tegoż towaru. Można się zatem spodziewać, że dotychczasowa popularna alternatywa wobec benzyny podrożeje.
Czy paliwo istotnie podrożeje?
Prognozy na przyszły tydzień są jednoznacznie zwyżkowe dla wszystkich rodzajów paliw. Najwyżej lokować się będzie Pb98, które zapewne znajdzie się w przedziale 5,99-6,10 zł/l. Tym samym poziom 6 zł/l może zostać przełamany, co prawda na razie raczej nie w całej Polsce, ale niestety - "co się odwlecze...", a więc ruch powyżej tej granicy jest zapewne sprawą najbliższych tygodni.
Dla benzyny 95-oktanowej prognozy są również wzrostowe – poziom spodziewany dla tegoż paliwa wynosi 5,80-5,94zł/l. Olej napędowy lokować się będzie między 5,74 a 5,85 zł/l i nie przekroczy poziomu benzyny. Gaz LPG zapewne kosztować będzie między 2,79 a 2,87 zł/l. Tym samym należy uspokoić tych, którzy oczyma wyobraźni widzieli już 6zł za litr Pb95 czy ON – te ceny są jeszcze sporo od nas odległe, ale z pewnością dystans, jaki nas od nich dzieli może już być liczony w tygodniach.
Uwolnienie rezerw ropy da odetchnąć kierowcom?
Pojawiąjące się informacji o możliwej akcji uruchomienia strategicznych rezerw ropy przyczyniły się w tym tygodniu do obniżki notowań ropy. Ten pomysł przewija się od dłuższego czasu, a jego głównym orędownikiem jest administracja Baraka Obamy, której zależy na obniżce cen paliw. W ostatnich dniach nawiązali do niego przedstawiciele francuski władz, którzy informowali, że prowadzą rozmowy w tej sprawie z USA oraz Wielką Brytanią i są na dobrej drodze do porozumienia.
Rosnące prawdopodobieństwo akcji uwolnienia strategicznych rezerw zmniejsza presję na wysokie ceny ropy. Dzięki temu na giełdzie w Londynie spadły one w trakcie tygodnia z poziomu przekraczającego w poniedziałek 125 dol. za baryłkę surowca gatunku Brent, do niecałych 122 dol. w czwartek. Cena ropy utrzymuje się jednak powyżej poziomu 121 dol., który od dłuższego czasu jest punktem wsparcia skutecznie powstrzymującym notowania surowca przed wyraźniejszą korektą w dół.
Nie należy liczyć, że sięgniecie do strategicznych rezerw diametralnie odmieni obraz rynku naftowego. Skutki takiego działania, o ile do niego dojdzie, będą z pewnością widoczne i ropa potanieje. Jednak ten efekt, podobnie jak to miało miejsce w przypadku ubiegłorocznego działania koordynowanego przez Międzynarodową Agencję Energetyczną, nie będzie miał długotrwałego charakteru. Czynniki ryzyka związane z sytuacją wokół irańskiego programu atomowego cały czas pozostają aktualne i komplikują sytuację po stronie podaży ropy, wpływając na jej wysokie ceny.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Wielkanoc pod znakiem droższych paliw