Walne zgromadzenie akcjonariuszy Lotosu zrezygnowało wczoraj z uchwalenia wielkich podwyżek dla zarządu i przyznania specjalnych akcji 160 menedżerom spółki.
Obecnie wysokość zarobków zarządu Lotosu ogranicza tzw. ustawa kominowa obowiązująca w spółkach, w których skarb państwa ma ponad 50 proc. akcji.
Dodatkowo zarząd Lotosu proponował, by wyemitować nowe akcje w wysokości 2 proc. obecnego kapitału akcyjnego spółki i rozdzielić je w ramach programu motywacyjnego dla 160 menedżerów. Akcje byłyby pozbawione prawa głosu, ale w zamian gwarantowałyby wyższą dywidendę niż zwykłe akcje. Te specjalne papiery menedżerowie kupowaliby z rabatem w stosunku do ceny akcji Lotosu na giełdzie - napisała "Gazeta".
Z omawiania tych kwestii zrezygnowano na poniedziałkowym walnym. Zaproponował to jeden z akcjonariuszy, przypominając, iż Ministerstwo Skarbu pracuje nad zmianą ustawy kominowej - co będzie dotyczyć także Lotosu.
Miotła kadrowych zmian przeszła natomiast przez radę nadzorczą. Z dotychczasowego składu rady pozostał tylko prawnik Jan Stefanowicz, który dotąd kierował radą, a teraz jest jej członkiem. Nowym szefem rady Lotosu został Wacław Skwarko, wiceprezes państwowej Nafty Polskiej, która ma 52 proc. akcji gdańskiej spółki. Z rekomendacji Nafty do rady Lotosu powołano też Mariusza Obszyńskiego, Jana Stefanowicza i Leszka Starostę - prawnika z Gdańska. Ministerstwo Skarbu reprezentują pracownik tego resortu Radosław Barszcz oraz Małgorzata Hirszel - sekretarz Komitetu Stałego Rady Ministrów w kancelarii premiera. Z rekomendacji PZU do rady Lotosu powołano Piotra Chajderowskiego - poinformowała "Gazeta".
W Lotosie Ministerstwo Skarbu powstrzymało swoje apetyty i nie forsowało wypłaty dywidendy tak jak trzy tygodnie temu na walnym PKN Orlen. Gdańska firma potrzebuje pieniędzy na modernizację rafinerii.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zarząd Lotosu poczeka na podwyżki