Już wkrótce za litr benzyny trzeba będzie zapłacić ponad 5 zł, a od przyszłego roku cenę oleju napędowego mogą podbić wyższe podatki.
Ceny detaliczne paliw spadały od początku sierpnia w ślad za obniżką cen ropy naftowej na świecie. O obniżki na stacjach walczył też Orlen. W zeszłym miesiącu nasz największy koncern paliw trzykrotnie obniżał ceny paliw i od 24 sierpnia na jego stacjach litr benzyny 95 kosztuje 4,99 zł, a w ślad za Orlenem obniżki ogłaszał Lotos, drugi z polskich producentów paliw.
Szkopuł w tym, że zaraz po ogłoszeniu ostatniej obniżki przez Orlen ceny ropy naftowej na świecie ruszyły w górę. W środę baryłka europejskiej ropy Brent na zamknięciu giełdy kosztowała już ponad 115 dol., a wczoraj zdrożała do ponad 116 dol. - jak na początku sierpnia. Ropa drożeje, bo w Zatoce Meksykańskiej szaleją huragany i inwestorzy obawiają się, że żywioł może zniszczyć główne rafinerie na południu USA.
Na dodatek umocnił się kurs złotego do dolara - głównej waluty w rozliczeniach nafciarzy. A to znaczy, że jeśli teraz za baryłkę ropy trzeba zapłacić w dolarach tyle samo, ile na początku sierpnia, to rachunek w złotych jest i tak wyższy.
Litr benzyny 95 powinien kosztować 5,10-5,15 zł, aby zapewnić minimalną marżę stacjom benzynowym - mówiła już pod koniec zeszłego tygodnia Urszula Cieślak, analityczka firmy doradczej BM Reflex.
A Polska Izba Paliw Płynnych (PIPP) wręcz oskarżyła państwowe koncerny paliwowe, że nadużywają swojej pozycji, utrzymując na niskim poziomie ceny detaliczne na własnych stacjach i jednocześnie podnosząc ceny hurtowe paliw sprzedawanych konkurencyjnym, niezależnym stacjom. Z wyliczeń PIPP wynikało, że w ostatni piątek Orlen sprzedawał litr benzyny 95 w hurcie za 4,98 zł, a cena detaliczna na stacjach tego koncernu była tylko o 1 grosz wyższa.
Z takimi cenami nie mogły rywalizować prywatne stacje, które zdaniem Cieślak muszą doliczać minimum 5-10 gr marży do hurtowej ceny benzyny, a zdaniem PIPP - nawet 20 gr marży.
Orlen twierdził, że obniża ceny, by zwiększyć popyt na benzynę. Rzeczywiście: przez pierwsze sześć miesięcy tego roku sprzedaż benzyny w Polsce spadła o 5 proc., licząc rok do roku - wynika z danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego. Ale firmy paliwowe nie narzekały, bo jednocześnie w tym samym okresie aż o 10 proc. wzrosła sprzedaż oleju napędowego.
W przyszłym roku paliwo do aut z silnikami Diesla może jednak zdrożeć z powodu podwyżki podatków. Zgodnie z porozumieniem zawartym przed naszym wejściem do UE, od stycznia Polska musi doliczać co najmniej 330 euro podatków (akcyzy i opłaty paliwowej) do 1000 litrów oleju napędowego, bo na razie te podatki są niższe.
Ministerstwo Finansów poinformowało "Gazetę", że na razie mówienie o ewentualnej skali podwyżki podatków od oleju napędowego jest "niemożliwe i przedwczesne", bo będzie to zależeć od kursu euro do złotego w pierwszym roboczym dniu października. Według wczorajszych kursów unijne minimum 330 euro to równowartość 1392,17 zł, a obecnie do 1000 litrów oleju napędowego dolicza się 1287,84 zł podatków. Gdyby tak wysoki kurs euro utrzymał się do początku października, to w przyszłym roku litr oleju napędowego zdrożałaby o ok. 10 groszy - tylko z powodu wyższych podatków.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Znów ponad 5 zł za litr benzyny? Ropa drożeje na potęgę