Tankowanie jest już wyraźnie droższe niż na początku roku - to wynik globalnej zwyżki cen surowca i paliw ropopochodnych. W tej sytuacji może jednak pocieszyć nas myśl, że napełniamy bak niemal o 90 groszy taniej niż przed rokiem...
W rafineriach - zmiana zgodna z przewidywaniami
W ostatnich dniach udało się operatorom hurtowym nieznacznie obniżyć ceny poszczególnych paliw. W przypadku oleju napędowego i benzyn zmiana taka dokonała się w dwóch ostatnich dniach, jednak cały czas ceny tych paliw pozostają wyższe niż przed tygodniem. Średni koszt metra sześciennego oleju napędowego to 3664 zł. W przypadku benzyny 95-ciooktanowej natomiast koszt średni tego paliwa dzisiaj to 3555 zł/m sześc. W przypadku oleju opałowego natomiast ceny okazały się niższe niż przed tygodniem - obecnie bowiem paliwo to wyceniane jest na poziomie 2472 zł/m sześc., a w minionym tygodniu kosztowało 2500 zł.
Ile zapłacimy na stacji?
Na tydzień między 23 lutego i 1 marca 2015 roku spodziewamy się przedziału cen 4,41-4,53 zł/l dla benzyny bezołowiowej 95. Benzyna Pb98 będzie natomiast sprzedawana w cenach z przedziału 4,66-4,78 zł/l. Jeśli chodzi o olej napędowy, spodziewamy się wyraźnej przewagi cenowej nad benzyną. Paliwo to może kształtować swój poziom cenowy na 4,51-4,62 zł/l. W przypadku gazu płynnego spodziewamy się cen z przedziału 1,91-2,00 zł/l. Ruch w tym sektorze rynku jest już co prawda wzrostowy, jednak właścicielom stacji udaje się jeszcze sprzedawać nieco taniej LPG i tym samym podwyżki mogą pojawić się dopiero w marcu.
Ropa bez wyraźnego kierunku
Ostatnie kilkanaście dni na giełdzie naftowej w Londynie charakteryzuje spora zmienność i częste wahania wartości cen ropy. Podobnie było w mijającym tygodniu, kiedy na początku cena surowca rosła, ustanawiając we wtorek nowe tegoroczne maksima na równym poziomie 63 dolarów. W czwartek była już o 5 dolarów tańsza i baryłkę ropy Brent można było kupić za mniej niż 58 dolarów. Dzisiaj przed południem notowania ropy w Londynie utrzymują się nieznacznie powyżej poziomu 60 dolarów.
Częsta zmiana kierunku notowań świadczy o niezdecydowaniu inwestorów, którzy z jednej strony otrzymują informacje o zmniejszających się nakładach inwestycyjnych na poszukiwania i wydobycie węglowodorów i działające na wyobraźnię dane na temat dynamicznie spadającej liczby pracujących w USA wiertni, a z drugiej obserwują utrzymującą się na rynku nadpodaż surowca.
Wyraźnym potwierdzeniem tej ostatniej są rosnące systematycznie rezerwy ropy i to one mogą zdecydować o dalszym rozwoju wypadków. Analitycy szacują, że w USA jest jeszcze miejsce na zmagazynowanie dodatkowych 70 mln baryłek surowca. Tempo przyrostu rezerw jest szacowane na około 5 mln baryłek na tydzień i jeśli w perspektywie kilkunastu najbliższych tygodni popyt i podaż na ropę się nie zrównoważą, to rynek naftowy może zostać dosłownie zalany tanim surowcem.