W poniedziałek premier Rosji Władimir Putin otworzył nowy terminal naftowy niedaleko portu Nachodka nad brzegiem Oceanu Spokojnego. Ta położona tysiące kilometrów od Polski inwestycja może jednak wpływać na nasze bezpieczeństwo naftowe.
"To wspaniały noworoczny prezent dla Rosji. To ukończenie jednego z największych projektów inwestycyjnych współczesnej Rosji. To projekt strategiczny, ponieważ umożliwia (nam) wejście na nowe rynki, na rozwijające się rynki Azji i Pacyfiku" - powiedział Putin.
Rosjanie od kilku lat informują, że chcą większe niż dotychczas ilości ropy kierować na dalekowschodnie rynki. Pojawiają się także doniesienia o dalszym ograniczeniu eksportu ropy poprzez rurociągi systemu Drużba (Przyjaźń), które przebiegają przez kraje środkowoeuropejskie. Uniemożliwiał to jednak brak odpowiedniej infrastruktury.
Wraz z otwarciem terminala pojawia się drugi z trzech potrzebnych do spełnienia tych planów elementów.
Najpierw Rosjanie wybudowali rurociąg z Taiszetu do Skoworodina. Teraz otwierają terminal. Brakującym elementem jest ropociąg ze Skoworodina do Nachodki. Obecnie ropa transportowana jest koleją.
Otwarcie terminala to przygotowania do zintensyfikowania produkcji ropy na Zachodniej Syberii. Obecnie tamtejsze pola dają dziennie około miliona baryłek. W ciągu dwóch lat ma to być 12 mln baryłek na dobę.
Według Putina, terminal kosztował 60 mld rubli (2 mld dolarów). Dalsze 300 mld rubli (10 mld dolarów) trzeba będzie wydać na rurociąg, łączący Koźmino z całym systemem przesyłowym WSTO (skrót rosyjskiej nazwy Wschodnia Syberia-Ocean Spokojny). Obecnie do nowego terminalu ropę dowozi się cysternami kolejowymi. Rurociąg ma być gotowy za cztery lata.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Putin uruchomił nowy morski terminal naftowy