Odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie zagadkowej śmierci trzech pracowników Petrochemii Blachownia. Na ławie oskarżonych zasiada pięć osób. Prokuratura jednej z nich zarzuca nieumyślne spowodowanie śmierci.
Sąd nie wyłączył jawności rozprawy, choć wnioskował o to jeden z obrońców.
Do tragedii doszło 15 lipca 2005 roku na terenie Petrochemii Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu. W wypadku zginęło trzech pracowników, którzy śmiertelnie zatruli się gazem przy odwadnianiu zbiornika z silnie trującym benzolem. Mieli: 43, 35 i 25 lat. Do tragedii doszło na drugiej zmianie, ale ciała znaleziono, gdy na godz. 23 do pracy przyszła nocna zmiana - przypomina dziennik.
Instalacja przerobu benzolu, na której wydarzył się wypadek, była wyłączona z ruchu. Dwaj pracownicy zeszli na tzw. tacę otaczającą zbiornik z benzolem, by sprawdzić poziom wody deszczowej i odwodnić zbiornik. Tam, w niewyjaśnionych wciąż okolicznościach, zatruli się. Brygadzista, który pośpieszył im z pomocą, także zginął.
Jak wynikało z sekcji zwłok, przyczyną śmierci trzech mężczyzn był cyjanowodór. Tajemnicą pozostawało jednak, skąd śmiertelny gaz znalazł się w instalacji. Ponadto wyniki sekcji pokazały, że trzej mężczyźni byli po spożyciu alkoholu. Jeden z nich miał w moczu niemal 2 promile alkoholu, pozostali 0,5 - czytamy w opolskiej "GW".
Prokuratura zamierzała przeprowadzić śledztwo dwutorowo: wyjaśnić, skąd wziął się cyjanowodór, i kto odpowiada za zdarzenie oraz kto dopuścił do tego, by osoby w stanie nietrzeźwym pracowały.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ruszył proces ws. tragedii w Petrochemii Blachownia