Choć w ostatnich dniach ceny ropy powędrowały w górę, to jednak w dłuższej perspektywie surowiec będzie dość tani. Nic więc dziwnego, że jeden ze światowych potentatów zwalnia na Morzu Północnym 250 pracowników.
Jak stwierdził jeden z menedżerów koncernu, pomimo wakacji podatkowych, które obiecał rząd brytyjski, firmy działające w przemyśle naftowym „muszą zdwoić wysiłki w celu utrzymania rozsądnych kosztów i poprawy rentowności aktywów produkcyjnych na Morzu Północnym."
Shell to nie jedyna firma, która zmniejsza zatrudnienie w obliczu taniejącej ropy. Wcześniej robiły to także inne europejskie i amerykańskie koncerny paliwowe. Cięcia i redukcje zatrudnienia dotyczyły zwłaszcza pracowników kontraktowych.
W ciągu roku baryłka ropy (około 159 litrów) potaniała z ponad stu do mniej niż 50 dolarów. Co prawda niedawne wydarzenia na Półwyspie Arabskim (m.in. kwestie Jemenu) spowodowały skokowy wzrost cen ropy, ale zdaniem analityków jest to sytuacja przejściowa. Na rynku nadal będzie miała miejsce nadprodukcja ropy i związany z tym spadek cen surowca.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Shell zwolni ćwierć tysiąca nafciarzy