B. wiceszef UOP Mieczysław Tarnowski jest prawomocnie uniewinniony z zarzutu bezprawnego zatrzymania w 2002 r. ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. We wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił jako "oczywiście bezzasadną" apelację katowickiej prokuratury.
7 lutego 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu w prokuraturze zarzutów w sprawie ujawnienia w 1998 r. ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji został zwolniony; następnego dnia stracił jednak stanowisko. Przedstawiciele opozycji mówili wówczas o politycznym charakterze zatrzymania, służącym zmianie szefa tej firmy. Sam Modrzejewski uznał zatrzymanie za prowokację. Potem sąd uznał jego zatrzymanie za niezasadne, a prezesa uniewinniono od stawianego mu zarzutu.
Sprawą w latach 2004-2005 zajmowała się też sejmowa komisja śledcza (odbyła 97 posiedzeń), która doniosła prokuraturze o przestępstwie. Śledczy badali także m.in. to, czy w sprawę Orlenu byli zaangażowani ówcześni prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Leszek Miller, a także inni ważni urzędnicy i członkowie ówczesnego rządu. Nie znaleziono jednak żadnych dowodów na takie działanie.
Śledztwo prokuratury trwało prawie sześć lat. W 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał winę Siemiątkowskiego i Bieszyńskiego; Tarnowski został wtedy uniewinniony. SO uznał, że celem "bezprawnego zatrzymania" Modrzejewskiego było wyłącznie niedopuszczenie do podpisania przez niego kontraktu paliwowego ze spółką J&S. Wyroki skazujące utrzymał w 2013 r. SA, który zwrócił sprawę Tarnowskiego do SO.
Uzasadniając oddalenie we wtorek apelacji ws. Tarnowskiego, sędzia Marek Czecharowski podkreślił, że słuszny jest wyrok SO z 2014 r., który nie znalazł żadnych argumentów za uznaniem jego winy. "W zeznaniach świadków nazwisko oskarżonego w ogóle się nie pojawia - do momentu, w którym pada wyraźne o niego pytanie" - dodał. Tarnowski powiedział PAP, że jako podejrzany i oskarżony przez kilkanaście lat nie mógł przyjąć żadnej propozycji zatrudnienia "czy to w sferze państwowej, czy prywatnej". Teoretycznie prokuratura może złożyć kasację do Sądu Najwyższego, ale musiałaby w niej wykazać naruszenie prawa przez sądy.